naprawdę ten film jest tak zły?

chyba z lekka przesadzona wypowiedz, ten film nie jest aż tak zły.
Też zalicza sie go do klasyki kina.

Przesadzona, ale nie tak bardzo. Film jest ogólnie nienajgorszy, drewna w nim aż tyle IMO nie ma, ale poza zakończeniem nie ma w nim niczego co mogłoby przeciętnemu kinomanowi zapaść w pamięć. Na plus jeszcze b. dobre zdjęcia, takież dekoracje i dobra (aczkolwiek trochę monotonna) muzyka.

A to że wygrał Oskara za film roku z "Obywatelem Kane'm", "Sokołem maltańskim" czy choćby "Podejrzeniem" i nawet "Sierżantem Yorkiem" to pomyłka wielka, zgadzam się. IMO trzeci (po "Cimmaron" i "Największy show na Ziemi") najsłabszy film nagrodzony tą statuetką.

Nie zapomnij o '' Zakochanym Szekspirze'' czy '' Mieście gniewu''.

Gdzie kupiłeś ten film? Mimo wszystko chciałbym zaryzykować i go zobaczyć:) Pozdrawiam!

Ja kupiłam film na allegro, ale raczej nie polecam. Roddyemu McDowallowi faktycznie bliżej było do robota niż dziecka. Niektóre momenty były wręcz koszmarne np. obrzydliwie słodka scena w kwiatach. Historia sama w sobie mi się podobała i moim zdaniem scenariusz miał potencjał. Szkoda, że przy jej opowiadaniu zabrakło finezji. Moja nota 5/10

Nie mogę się zgodzić z autorem tematu, którego wypowiedź, moim zdaniem, jest bardzo przesadzona.
Film zagrany jest według mnie poprawnie z faktycznie świetną rolą wspomnianego Donalda Crispa (nie chciałem się czepiać, ale jednak nie mogę. Pisanie nazwisk małą literą świadczy o zupełnym braku szacunku do danej osoby, a wydaje mi się, że biedny Crisp sobie na to nie zasłużył). Ojciec rodziny jest staroświeckim konserwatystą, któremu nie pochwala zmian i nowości. Jest postacią sztywną, nie dlatego, że jest źle zagrany, tylko dlatego, że taki został zapamiętany przez swojego najmłodszego syna.
Sentymentalizm i patetyczność faktycznie mogłyby być wadą filmu, ale pamiętajmy kto jest narratorem. Są to wspomnienia z czasu dzieciństwa, nie dziwi więc idealizowanie otoczenia i postaci. Taka jest formuła filmu i dzięki temu reżyser mógł sobie pozwolić na większą dawkę sentymentalizmu (scena w kwiatach).
Oczywiście Obywatel Kane pewnie bardziej zasłużył na oscara, ale prawdopodobnie był za trudny w odbiorze. Nie można jednak mówić, że Zielona Dolina jest zła bo nie zasłużyła na oscara. Natomiast z Sierżantem Yorkiem to już spora przesada. Jak dla mnie to właśnie ten ostatni jest synonimem zbytniej ckliwości.
Reasumując, Zielona Dolina jest dobrym filmem, choć nie rewelacyjnym. Jednakże ocena 2/10 jest raczej mocno zaniżona.
Zapraszam też na mojego bloga o starych filmach:
http://1001filmow.blox.pl/html

"Obywatel Kane" nie dostał Oskara, bo William Randolph Hearst (o którym tak naprawdę jest ten film) mu to załatwił...
(No cóż - miał takie możliwości)(Hmmmm... i nie tylko takie...)

"Obywatel Kane" trudny w odbiorze? Dla dorosłych ludzi? Wolne żarty. Jak powiedział metropolis, to raczej "sprawka" Hearsta…

powinieneś re-obejrzeć jeszcze raz ten film, to jest jeden z filmów, który naprawdę zasłużył na oskara, ukazuje mnóstwo pozytywnych wartości, nie cierpię tego stwierdzenia "takich filmów już nie kręcą", ale do tego filmu akurat pasuje w 100 %, można się dużo nauczyć o tym co jest naprawdę ważne w życiu i tu jest scena za sceną w różnych sytuacjach to pokazywane
"obywatel kane" jest filmem nudnym to jest moja opinia jeśli chodzi o fabułę i sposób prowadzenia jej przez cały film; rozumiem, że film ma swoich fanów i opinie typu "jak się znasz na filmach to jest to najlepszy film na świecie, jeśli nie to jesteś ignorantem albo trollem" i że to "obywatel kane" powinien dostać oskara, a nie dostał i tego typu bla bla bla, prawda jest taka, że poza tym, że wniósł nową pracę, kamery, robienia zdjęć , naświetlenia i inne na tamte czasy nowe gadżety techniczne to obywatel kane jako film do oglądania jest co najwyżej przeciętny
z 3 filmów sokól maltański , citizen kane to How Green Was My Valley jest filmem najlepszym i jedynym z tych 3, który zasługuje na oskara za najlepszy film