Van Diemen's Land to film bardzo surowy. Często minimalistyczny, opiera się na długich ujęciach i niespiesznym montażu. Historia jest prosta jak drut i nie jest trudno przewidzieć jak się skończy, ale nie o to tu chodzi. Reżyser penetruje mroczną stronę ludzkiej psychiki, próbuje bohaterów zrozumieć, ale jednocześnie wcale ich nie usprawiedliwia. Jeśli chcą żyć, to muszą zabijać, ale wówczas całkiem świadomie upadają. Niestety dla większości widzów kolejne akty przemocy są zupełnie nieefektowne, za to ukazane bardzo sugestywnie. Są odpychające, a ich wykonawcy straszni i smutni. Auf Der Heide stawia na niejasności, atmosferę niepewności, wreszcie na sam trud niekończącej się wędrówki. Pot, łzy i krew bohaterów są prawie namacalne, a beznadziejność ich położenia dobija. A jak wiadomo, im głębiej w las, tym ciemniej. Van Diemen's Land to horror, ale na takiej samej zasadzie, na jakiej Vinyan, Antychryst i Valhalla Rising, choć w przeciwieństwie do nich pozbawiony jest gatunkowych śladów. W takim samym stopniu straszy pierwotnością (prymitywnością) natury, także tej ludzkiej. Bardzo wiarygodnie i bardzo nieprzyjemnie.
Zgadzam się w pełni. Bardzo surowe kino, bardzo świetnie pokazana mroczna strefa natury (choć wydaje się, że to oklepany temat okazuje się, że można to pokazać na wiele sposobów). Długo zalegał mi ten film na półce, aż w końcu po niego sięgnąłem przypadkiem i już po pierwszych minutach poczułem ogrom i siłę tej australijskiej dziczy. Przejmująca historia podana w znakomitych zdjęciach i równie świetną muzyką.
ogolnie nie lubie filmów o psychopatach i innych wykolejeńcach. a w tym filmie z każdym kolejnym morderstwem myslalem tylko o jednym - jak to, środek lasu a oni nie potrafia chocby krolika upolowac??? widomo że łatwiej zabic kolege ktory nie ucieka niz zapolowac na krolika, ale żeby robić tak, to trzeba byc psychopatą i degeneratem bo sytuacja wcale go do tego nie zmuszała po prostu wolał zjeść kolege bo nie chciało mu się zapolowac na zwierzynę, nie chciało się znaleźć bulw, korzeni , owoców, grzybów, itd itp czego pełno w lesie. wogóle nie biorę pod uwagę że robił tak bo sytuacja go zmusiła , bo musiał przeżyć , nie, robił tak bo tak chciał, a w tym momencie to już jest historia o zwykłym degeneracie i mordercy a nie o chęci życia, przetrwania i dążenia do wolności.
co do ujęć i realizmu, to lasy wyglądają sztucznie, raczej jak po wojnie nuklernej a nie dzicz z XIXw, przyroda w australii nie jest chyba tak wymarła jak na filmie, nie słyszałem jednego ptaka przez cały film.
Nareszcie ktoś kto rozumie i docenia to dzieło. Niestety jest nas niewielu.
@maximm - ptaka słychać choćby pod koniec kiedy Pearse zabija Greenhilla. Widocznie słabo oglądasz film.
Co najlepsze. Film jest w całości kręcony w Australii, więc ekosystem jest niemal identyczny z tym na Tasmanii. Ale dla ciebie las jest sztuczny? Przecież to praktycznie TEN SAM las...
Ogólnie według mnie brak zwierząt miał tylko podkreślić:
a) beznadziejność sytuacji, brak "żywego ducha" na tych terenach;
b) ukazanie, że w głębi duszy oni tak naprawdę chcieli się powyrzynać, a brak innego pożywienia to świetny pretekst. klasyczne zezwierzęcenie człowieka w warunkach ekstremalnych;