Lubię jego percepcję. Odpoczywam przy jego filmach, nabieram wytchnienia i przez to do nich wracam.
Ciekawa wrażliwość wśród młodych twórców włoskiego kina.
Ponadto i tu miła, prosta muzyka, zdjęcia, może nawet opowiadana historia. Nowe, ciekawe twarze wspierane przez starszych aktorów.
Czasem każdemu brakuje tego ciepła.
Ty widziałeś to, a ja - tamto: nieporadność aktorską i realizacyjną ocierającą się o amatorskość.
Ty zazwyczaj krytykujesz, a mnie film się podobał, po prostu. Przeczuwałem treść posta. Często wolę naturszczyków niż np. mamlającą Close dwunastą rolę w roku, bo może w końcu zmęczy Oscara.
Facet kręci niskim kosztem, ale ja tam Matwiejczyka nie widzę. I co ja niby takiego widziałem? Jest amatorsko, bo to nie debiut Antka Królikowskiego, gdzie za kamerą jedzie ciężarówka pieniędzy. Tematyka jego filmów też nie jest mainstreamowa. Te filmy inne nie będą.
Pozdrawiam
ps. lubię Twoje posty, ale to jeden ze słabszych.
Przypomniał mi się JJ Kolski, z tym że tu mamy jednoznacznie optymistyczny przekaz. I kolejna historia z życia wzięta.
Miałem odpisać wcześniej. Przeczytałem, chciałem się zastanowić i zapomniałem. Przepraszam.
Nie wiem czy on jest tak do końca optymistyczny, on chyba liczył na miłość. U JJK jest gorzka prawda, morał i właściwie powrót do tego co było, tyle że bohaterowie mądrzejsi. Naturalnie odnoszę się do tych starszych filmów, bo najnowsze to już coś nie tak, może poszliśmy w inną stronę, może trauma przełożyła się zbyt mocno u niego, a może zwyczajnie jestem głupszy. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam uczestników rozmowy.