Właśnie wróciłem z pokazu przedpremierowego.
Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego filmu.
Fabuła - wciągająca, symbolika - uniwersalna i sprawiająca wrażenie bardzo swojskiej i doskonale znanej, "obrazoburstwa" - wyważone, nieprzewrażliwieni katolicy nie powinni czuć się zbyt mocno oburzeni, przesłanie - piękne i prawdziwe, bo czyż nie każde dorastające dziecko zaczyna zadawać sobie pytanie jakim cudem Bóg pozwala na te wszelkie okropności wojny i ludzkie cierpienie, zwłaszcza niewinnych? Do tego dochodzi fakt, że film jest świetnie zrealizowany, montaż, zdjęcia, gra aktorów, zasługują na brawa. Dla mnie nieco dyskusyjny jest nieco wątek romansu cyrkowego goryla z C. Deneuve, ale miał chyba wnieść nieco surrealizmu.
Każdemu z czystym sumieniem polecam, to film, który naprawdę warto zobaczyć!
Jakoś widząc 10 i tytuł obawiałam się czegoś w stylu "Wreszcie widać Boga takiego, jakim jest" czy coś w ten deseń, ale widząc, jak to sformułowałeś, naprawdę zachęciłeś mnie do obejrzenia! :)
Cieszę się, daj znać jak wrażenia kiedy obejrzysz. Ja też oczekiwałem durnawej komedii ale w tym filmie jest z początku w fabule więcej dramatu. Ale nie powiem, momentami rżeliśmy całą salą ze śmiechu. Cały film można skwitować jednym zdaniem: może i kobiety mają kiczowaty gust, ale robią mniej wojen i śmierci :D
nieprzewrażliwieni katolicy??
każdy wierzący w Boga - bez względu na religię - nie może
zachować obojętności wobec takiego bluźnierstwa..
to najbardziej wstrząsający atak na wiarę w historii kinematografii.
zluzuj pasek, weź neospazminę i uskutecznij relaks na kanapie...
wyprawy krzyżowe się skończyły a wiarę nosi się w sobie a nie dookoła ;)
Mówisz o jakiejś innej wierze Kolego, gdyż chrześcijaństwo to wiara autentycznej miłości, którą niesie się do każdego. A pytanie: jak to możliwe, że Bóg pozwala na zło, rzeczywiście zadają tylko ludzie, których wiara nie zdołała jeszcze wyjść poza samego siebie. Obrazy czy słowa naigrywające się z Boga uderzają przede wszystkim w ludzi. Życzę refleksji.
Chyba zbyt fundamentalnie podchodzicie do fabuły (piszę Wy ponieważ moja odp dotyczy również wypowiedzi janunge62) Każdy kto potrafi śmiać się ze samego siebie, posiada odrobinę autoironii, myślę że stać go również śmiać się z wiary nawet z tej którą się wyznaje. Trudno nie doszukać się autentycznych spostrzeżeń i pytań. Być może również moja wiara nie pozwoliła "wyjść poza samego siebie" ale widząc tych wszystkich którym to być może udało się i myślę tu o każdej wierze, szczególnie w islamie mam nadzieję że nigdy nie zdołam bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Wystarczy przypomnieć sobie ile zła było na świecie w imię chyba każdej religii. Radykalizm nikomu nie służy, a już na pewno nie wierze.
"momentami rżeliśmy całą salą ze śmiechu" - z czego pytam, proszę o choć jeden przykład gdzie tam było cos smiesznego, no takie wyzwanie - skoro cala sala rżnęła ze smiechu to chyba nie będzie trudno przywolac jeden smieszny moment wyrazajacy oryginalne poczucie humoru...
Byłem pewny, że wielu po zobaczeniu tego filmu, okrzyknie go arcydziełem, bo podziała na nich obrany (chociaż nie oryginalny) styl oraz tematyka, która pod płaszczykiem (średniawej swoją drogą, wszystko co zabawne zobaczyliśmy w trailerze) komedii będzie przemycać uniwersalne prawdy o życiu, przyjaźni, miłości, dając sumarycznie większości złudzenie obcowania z dziełem wybitnym, głębokim i skierowanym do "prawdziwych kinomanów".