Nie rozumiem jak można zachwycać się zlepkiem kilkunastu nudnych scen (na reklamach ludzie częściej się śmiali). Tak kiepskiego i niegodnego marnowania 2 godzin z życia filmu, to już dawno nie widziałam. Porównanie do Amelii, to obraza.
Też mnie nabrało to porównanie. ;) Amelia jest wysublimowana poetycką subtelnością, ZNT przaśny estetyką piosenki biesiadnej... Szkoda.