tak można podsumować film.
Zupełny zanik wszelkich sfer wyższych człowieka , wszystko sprowadzone do materii, kpienie z wszelkich odniesień do Istoty Wyższej , po prostu kompletny upadek.
Czyli Bóg jest moralny? Ze swoim pozytywnym zdaniem o niewolnictwie, dominacji w małżeństwie, uniżaniu kobiet jako istot gorszych, grzechu mieszania tkanin, nieskończonym torturowaniu tych którzy mu się nie podobają i nie zapobieganiu złu mimo takiej możliwości? Jeżeli Bóg istnieje to jest najbardziej niemoralną bestią o jakiej słyszałem. Film jest bardziej wzlotem do góry i odłączeniem się od prymitywnych, starożytnych wierzeń które w świetle tego co wiemy teraz dzięki nauce wydają się śmieszne.
SPOILER ALERT
Facet, który w filmie był mordercą przestał zabijać, kobieta uwięziona w swoim małżeństwie się z niego wyzwoliła, facet, którego każdy dzień wyglądał tak samo w tej samej nudnej korporacji, zrezygnował i wyruszył w podróż życia - czy to wg Ciebie jest sprowadzenie wszystkiego do materii?
Zabawne, że postrzegasz to jako "zanik wszelkich sfer wyższych", cokolwiek to pitolenie znaczy :)
A czy Mel Gibson robiąc Pasję też był sadystą bo zgotował głównemu bohaterowi drogę krzyżową w cierpieniu?
Tutaj twórca filmu zrobił zabawę z "co by było gdyby" i widocznie uznał, że tak właśnie ludzie by się zachowywali w czasach współczesnych gdyby ta sama religia próbowała trafić na obecnym świecie. Twórcy filmowi pokazują świat na podstawie tego jak jest, chyba nie powiesz, że na całym świecie jest... moralnie.
Jeśli się tego nie pojmuje to trzeba jednak trzymać się komedii romantycznych, bo na tym polega kino.