Dla mnie najlepszym momentem w filmie było, gdy Asthon Kutcher śpiewał: "I'll be there for you" :) To było takie... boskie :)) a film ogólnie spoko :)
A dla mnie; jak stracil robote, wyszedl z kina z filmu "Swit zywych trupow", dwuznaczne.
Emze, dlaczego dwuznaczne?? ;) < za krótki>
Bo sam mentalnie był jak zombie :) snuł się po ulicy bez celu, taki nieświeży troszke hehe