Jest to doprawdy istne dziwadło. Niby ćwiczenie stylistyczne, zabawa formą, granie narracją, filmowa łamigłówka. Niestety fabuła jest zaledwie pretekstowa, szczątkowa, a niedorzeczności, nonsensów w filmie tak wiele, że przegrywa on w przedbiegach z takimi "mind game films" jak "Enemy" Villeneuve'a, "Mulholland Drive" Lyncha, czy "Fight club" Finchera...
Nie, sam reżyser zresztą powiedział, że nie wie, o czym jest ten film. Ale może gdybym obejrzał go po raz drugi, doszukałbym się więcej pozytywów.
Powiedział też, że film po prostu nie ma logicznego rozwiązania fabularnego, a całość ma obrazować odmienne postrzeganie rzeczywistości przez osoby będące w związku(scena z kotem). Taka też rola zwierząt, które to mają być obdarzone szóstym zmysłem jeśli chodzi o postrzeganie świata. Mam nadzieję że pomogłem ☺