Zaanektowana przez ruch "Black lives matter" (który popierałem i dziś przestałem).
To była jakaś propaganda!
Ze sztuką filmową, ze świętem kina nie mająca nic wspólnego.
Na dodatek gala ta była potwornie bałaganiarska. Kolejność kategorii wybierano chyba losowo, nie było przez to żadnego stopniowania, żadnego budowania napięcia, żadnej dramaturgii (m.in. gdzieś w środku wszystkiego powtykane kategorie: najlepszy reżyser i film, z kolei scenariusz na samym początku...). No, bezsens!
Tylko miejsce rozdania nagród, dworzec Union Station, okazało się strzałem w10! (ach te abażury na lampach!).
Gala upływała jednak pod znakiem niesmacznego wręcz podlizywania się czarnoskórym. AfroAmerykanie przejęli kontrolę i... gadali głupoty.
A gdy GLENN CLOSE zaczęła wywijać tyłkiem jak jakaś raperka, to można było ogłosić koniec świata.
Jeśli czegoś ta gala nauczyła to rasizmu. I umocniła w pogardzie dla "kultury" hip-hopu.

Za galę odpowiadał jednak biały Steven Soderbergh (niegdyś reżyser "Kafki", "Traffic", "Erin Brockovich" czy "Odean's 11"). Po raz nie wiem już który dowiódł, że jest tandeciarzem, który stracił talent lata temu...

No nic, gala do zapomnienia, Oscary też.
W sumie to najwłaściwsze podsumowanie kinowego roku, roku, którego nie było.

AutorAutor

od kilku lat oskary to jakas pulpa lewicowa. zawsze film amerykanski dostarczal swietnej rozrywki i zwyklej i tej z wyzszej polki. ale teraz to nie chca dawac rozrywki tylko mowic ludziom co wolno a czego nie.
BLM to kolejny smiec spoleczny ktory jak komunisci mysli ze wie co dla innych lepsze i po trupach do wladzy. A Sowella to by pewnie powiesili za to ze mowi o nich prawde

haron29

Bez przesady.
Tak było po raz pierwszy.
Dotąd to wystąpienia laureatów miały mniej lub bardziej polityczny charakter, sama gala była jednak tylko i aż świętem kina.
https://www.youtube.com/watch?v=-tlhiCdQe1Y

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones