"Sniper Elite 4" - już graliśmy

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Sniper+Elite+4%22+-+ju%C5%BC+grali%C5%9Bmy-121382
"Sniper Elite 4" od Rebellion jest już na ukończeniu. Jeszcze przed premierą gry mieliśmy okazję wcielić się w głównego bohatera i wypełnić kilka zadań na pewnej włoskiej wysepce. 


W kampanii dla jednego gracza mogłem rozegrać misję, której akcja toczy się na oddalonej od siedlisk ludzkich wyspie u wybrzeży Włoch. Choć mapa jest dość dokładna, nie ma szans na konkretny rekonesans bez lornetki, spokojnego planowania ruchów czy zapamiętywania konkretnych punktów terenowych. Ta pierwsza to zresztą bardzo przydatne narzędzie, dzięki któremu oznaczamy wszystkich wrogów, ważne punkty na mapie, przedmioty czy pojazdy. Co więcej, gra szybko wyrabia w nas odruch szukania kryjówki, która jest względnie wysoko, z osłoną i dobrym widokiem na przynajmniej kawałek mapy. Naszym głównym celem jest zabicie czterech oficerów oraz nazistowskiego przywódcy. Jak to wykonamy i którą drogą dotrzemy do celu, to już od nas zależy. Gra jest stosunkowo otwarta i pod pewnymi względami przypomina zabawę w piaskownicy – dostajemy zadania do wykonania, narzędzia potrzebne do tego celu, ale już drogę wymyślamy sami. Oczywiście są pewne ścieżki, które obrać można znacznie szybciej i łatwiej, ale wystarczy jeden błąd z naszej strony, jeden głośny wystrzał, który zaalarmuje wrogów, a już zaczyna się zabawa w kotka i myszkę. "Sniper Elite 4" sprawnie balansuje pomiędzy skradaniem się za plecami wrogów, krótkimi wymianami ognia i kontrolowaniem pola walki z poziomu lunety do karabinu wyborowego.

 

W grze powracają znane z poprzedniej części zabójstwa a la rentgen. Niczym w "Mortal Kombat" możemy obserwować, jak pociski rozrywają narządy wrogów. Ukoronowaniem jest "The Organ Grinder", które wpada wtedy, gdy uda się przestrzelić wszystkie organy wewnętrzne. Kto lubi oglądać w zwolnionym tempie wybuchające płuca, pękające jądra i perforowane wątroby, ten będzie w siódmym niebie. Swoiste rentgeny w zwolnionym tempie oglądamy też, gdy np. sprawnie przestrzelimy bak w jakiejś ciężarówce albo poślemy celną kulkę w kierunku składziku z amunicją. Co więcej, jeśli ktoś stoi przy takim przedmiocie, możemy w zwolnionym tempie obserwować, jak u nieszczęsnego delikwenta pojawiają się setki ranek szarpanych. Od dziś będziemy zatem bogatsi o wiedzę na temat tego, co dzieje się z człowiekiem, który dostaje szrapnelem...

 

Od czasu Gamescomu w ramach rozgrywki zmieniło się niewiele. Nasza postać wyposażona jest w jeden z różnorakich karabinów wyborowych, pistolet maszynowy, pistolet z tłumikiem oraz różnorakie gadżety. To one są głównym źródłem zabawy z Niemcami. Bohater wyposażony jest w wiele min, w tym takie, które mogą mieć opóźnienie. Po co? Ano po to, by np. przebiegł po takiej pułapce jeden człowiek zwabiony jakimś hałasem, a gdy go zabijemy – odpalił pułapkę drugi wróg, który pobiegnie sprawdzić, co stało się z pierwszym. Warto w tym miejscu wspomnieć o sztucznej inteligencji, która, przynajmniej na razie, do najlepszych nie należy. Choć alarm trwa dość długo, a wrogowie rozglądają się za nami, stosunkowo łatwo jest zniknąć z ich pola widzenia i spokojnie przeczekać powtarzające się nawoływania w języku Goethego. Nawet podczas względnie otwartej wymiany ognia wrogowie czasami po prostu stoją i szukają nas wzrokiem albo strzelają panu Bogu w okno. Na plus za to można zaliczyć wszędobylskie rzucanie granatami. Zdarzyło mi się pogryźć piach, gdy ścigany uciekłem do jakiejś chatki i zaraz za mną poleciał niemiecki granat.


Oprócz gry solowej i z narracją rozegrałem także partyjkę w solowym trybie survival. Brzmi dumnie, a to dość klasyczne podejście do znanej z serii "Gears of War" hordy. Mamy pewien punkt na mapie i bronimy się przed falami wrogów. Snajpersko-partyzancki twist to oczywiście możliwość zdejmowania wrogów z daleka bądź rozstawiania pułapek w okolicy naszego centrum dowodzenia. Jest to zresztą potwornie zabawne, gdyż gdy już przedsionek do pomieszczenia komunikacyjnego zostanie zasłany trupami, możemy minować ciała, a tym samym zdalnie powstrzymywać wrogów przed włażeniem nam w paradę. Od czasu do czasu na mapie pojawi się też transporter opancerzony, który padnie po kilku sprawnie rzuconych granatach czy wystrzałach z panzerfausta.

Nie ma co się oszukiwać, "Sniper Elite 4" nie jest hermetycznym, ekstrawaganckim symulatorem strzelca wyborowego, w który pograją ze dwie osoby i szwagier. Gra przystosowana jest także do potrzeb mniej wymagających graczy i raczej ma dawać sporą dawkę satysfakcji z udanych strzałów, niż powodować frustrację szczególnie wyśrubowanym poziomem trudności. Ale to na razie była tylko jedna misja i stosunkowo prosty tryb przetrwania. Zobaczymy, jak sprawi się cała gra.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones