Zachować w sobie dziecko. Rozmawiamy z gwiazdą "Bezmiaru", Penelope Cruz

Filmweb, Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Zachowa%C4%87+w+sobie+dziecko.+Rozmawiamy+z+gwiazd%C4%85+%22Bezmiaru%22%2C+Penelope+Cruz-150310
Zachować w sobie dziecko. Rozmawiamy z gwiazdą "Bezmiaru", Penelope Cruz
Od najbliższego piątku możecie oglądać w kinach poruszający dramat "Bezmiar". To rozgrywająca się w latach 70. w Rzymie historia rodzinna inspirowana życiem reżysera Emanuele'a Crialese. O filmie rozmawiamy z jego gwiazdą, laureatką Oscara Penelope Cruz.

***


Emanuele Crialese ma dziś 57 lat. Jak sam przyznaje, do nakręcenia autobiograficznego "Bezmiaru" przygotowywał się przez niemal całe zawodowe życie. Długo brakowało mu jednak odwagi, by opowiedzieć widzom o czasach, gdy był chłopcem uwięzionym w ciele dziewczynki. Jak czułaś się ze świadomością, że reżyser zaprasza cię do swojego intymnego świata, a na dokładkę powierza rolę własnej matki?

Nie będę kłamać. Początkowo zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo osobista jest ta historia. Po prostu spodobał mi scenariusz, który dotykał takich zagadnień, jak tożsamość, zdrowie psychiczne, rodzina oraz przemoc domowa. Tekst miał głębię i zostawiał pole do interpretacji, co według mnie świadczy o tym, iż autor wierzy w inteligencję swojego widza. Między mną a Emanuele'em szybko nawiązała się nić porozumienia. Nie było tak, że któregoś dnia powiedział mi wprost: słuchaj, ta historia jest o mnie, było tak, tak i tak. Wszystko to wychodziło na jaw stopniowo i bardzo naturalnie w trakcie naszych wielogodzinnych rozmów.

Czy w efekcie spojrzałaś na scenariusz innym okiem?

I tak, i nie. Z jednej strony na pewno byłam w stanie lepiej zrozumieć niektóre sceny. Z drugiej – ta opowieść traktuje o sprawach, z którymi wszyscy mierzymy się w naszym życiu na etapie wchodzenia w dorosłość: szukaniu własnego "ja", dążeniu do samostanowienia, konflikcie pokoleniowym. To coś ponadczasowego.

kadr z filmu "Bezmiar"

Akcja waszego filmu rozgrywa się w latach 70. Mogłoby się wydawać, że jako społeczeństwo pokonaliśmy od tamtej pory długą drogę. Czy aby jednak na pewno? Wielu rodziców transpłciowych dzieci nadal nie potrafi zaakceptować faktu, że ich pociechy czują się jak obcy we własnym ciele. Policyjne statystyki wskazują z kolei, że przemoc domowa wciąż ma się dobrze.

"Dobrze" to mało powiedziane. Z roku na rok jest jej coraz więcej. To wszystko pokazuje, że system zawodzi. Ofiary przemocy domowej nie chcą mówić o tym, czego doświadczają. Być może to kwestia wstydu albo obawy, że nie zostaną wysłuchane. Czytałam, że w ponad połowie przypadków hiszpańscy policjanci nie reagują we właściwy sposób na zawiadomienia o domowych tyranach znęcających się nad żoną i dziećmi. Oczywiście są dziedziny życia, w których poszliśmy do przodu. Jeśli jednak chodzi o przemoc domową, mam wrażenie, że się cofamy. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do najsłabszych, najbardziej potrzebujących. Wygląda na to, że nieustannie oblewamy egzamin z bycia ludźmi.

Młodociani bohaterowie "Bezmiaru" spędzają mnóstwo czasu przed telewizorem. Zdaje się, że jako dziecko miałaś podobnie. Pamiętasz, co wtedy oglądałaś?

W weekendy budziłam się z samego rana, jadłam śniadanie i na długie godziny przyklejałam się do telewizora. To była ucieczka od otaczającego świata, a zarazem czas, kiedy zastanawiałam się, co będę robić w przyszłości. Wiedziałam już, że to musi być coś związanego ze sztuką. Może muzyka albo balet, który ćwiczyłam przez 18 lat. W miasteczku, w którym się wychowywałam, nie było kina, w związku z czym wszystkie filmy oglądałam w telewizji. A gdy tata kupił odtwarzacz Betamax, w moim życiu rozpoczął się nowy rozdział. Podczas kiedy znajomi spędzali czas na zabawie poza domem, ja potrafiłam oglądać dwa, trzy filmy dziennie. Nie byłam wybredna, oglądałam wszystko jak leci i uważnie analizowałam każdą scenę pod kątem aktorstwa i realizacji. Pamiętam, że raz trafiłam na wyjątkowy paździerz. Horror o tarantuli, którego tytułu nawet już nie pamiętam. Jadłam wtedy bezmyślnie jakieś obrzydlistwo i w efekcie po seansie wszystko zwymiotowałam. To tylko pokazuje, jak bardzo uzależniłam się wtedy od kina. Gdy na ekranie wyświetlał się film, rzeczywistość dookoła mnie przestawała istnieć.  

kadr z filmu "Bezmiar"

Jakie były twoje ulubione filmy z tamtego okresu?

Kiedy rodzice pozwolili mi wreszcie samej chodzić do wypożyczalni kaset, odkryłam zupełnie nowy filmowy świat – twórczość Almodóvara, Wildera, Felliniego, Antonioniego. Zakochałam się w Victorii Abril, Meryl Streep i Sophii Loren.

Na którą, dodajmy, jesteś w "Bezmiarze" ewidentnie stylizowana. Dla twojej bohaterki kino stanowi azyl przed dławiącą rzeczywistością. Kiedy ogląda filmy, przypomina dziecko, które trafiło do krainy czarów. Ciekawi mnie, czy jako aktorka również starasz się pielęgnować w sobie dziecięcą wrażliwość.

Oczywiście. Dzięki temu jesteś w stanie patrzeć na rzeczy, które są ci dobrze znane, tak jakbyś widziała je pierwszy raz w życiu. Na planie zdjęciowym bywają chwile, gdy czuję, że wyrastają mi skrzydła. Dosłownie. Wydaje mi się wtedy, że znowu mam pięć lat i obchodzę urodziny albo z całą rodziną spędzam dzień na plaży. To ten rodzaj euforii, który widzę dziś w oczach własnych pociech. 

W "Bezmiarze" nie tylko Clara ucieka w świat fantazji. Jej córka, Adriana, wyobraża sobie, że wraz z mamą jest gwiazdą musicalu. Jak wspominasz realizację taneczno-wokalnych scen? Więcej było przy tym zabawy czy ciężkiej pracy? 

Pół na pół. Przygotowywaliśmy się do musicalowych sekwencji pod okiem wybitnej choreografki i tancerki Blanki Li. Największa trudność polegała na opanowaniu kroków. Kiedy jednak zdołaliśmy się wszystkiego nauczyć, samo kręcenie okazało się czystą przyjemnością. Uwielbiam zwłaszcza fantazję w jadalni, gdy bohaterowie nakrywają stół przy dźwiękach "Rumore" Raffaelli Carry.



Patrząc na twoją filmografię, mam wrażenie, że nigdy nie wiadomo, czego można się po tobie spodziewać w kolejnej roli. Wydajesz się maszyną wielozadaniową, która sprawdzi się w każdym gatunku filmowym. Ten artystyczny płodozmian to zamierzona strategia artystyczna?

Raczej dzieło szczęśliwego przypadku. Nie mam ambicji, aby kręcić wyłącznie poważne filmy, które zainicjują debatę społeczną. Oczywiście, jeśli reżyserom udaje się połączyć angażującą historię z doniosłym przesłaniem tak jak w przypadku "Bezmiaru" albo nakręconych rok wcześniej "Matek równoległych", jestem szczęśliwa. Nie mam jednak złudzeń: kino ma przede wszystkim dostarczać rozrywkę. I nie widzę w tym niczego złego. Kocham musicale oraz komedie i z chęcią kręciłabym ich znacznie więcej. Wybierając kolejne role, kieruje się przede wszystkim sercem. Gdy patrzę w przeszłość, wydaje mi się, że rzadko mnie zawodziło. 

***

Zwiastun filmu "Bezmiar"



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones