Jego muzyka jest jak narkotyk za dobrą kase. Nie jakieś gówno, po którym czujemy się do dupy, tylko narkotyk który daje ostro w łeb i wszystko jest super. Dzięki niemu możemy zaznać różnych uczuć. Wprowadza w tajemniczy klimat, potrafi zasmucić, wzruszyć, pozwala zapomnieć o podłej rzeczywistości. Muzyka do Twin Peaks (dla mnie zarówny do serialu jaki i do filmu), Zagubionej Autostrady jest arcydziełem. To się nazywa talent.
edit: nigdy nie brałem narkotyków, tylko tak to sobie wyobrażam, czuje. Pozdrawiam wszystkich fanów Badalamentiego.