będzie zdaje się w kwietniu przyszłego roku

Hehe no i się udało wyszło całkiem dobrze :)

Nie podzielam Twojego zdania o tym filmie. Wydawało mi się, że Folman powoli zbiera kasę: reżyserując, pisząc scenariusze i produkując swoje filmy, na coś ambitniejszego a może nawet wielkiego? A tymczasem wygląda to tak jakby zakupiono prawa do zrealizowania filmu na podstawie pomysłu Lema, takiej jego "Hollywoodzkiej wersji", tylko po to żeby nikt się nie przyczepił, że popełniono plagiat ale wersja ta niewiele ma wspólnego z powieścią. Radzę więc ją przeczytać !

A skąd wiesz że ją nie czytałem ???

przeczytaj jeszcze raz, może brakowało kartek? miałem w ręku kiedys takie wydanie, co druga pusta strona

...

no widzisz zabrakło ci fabuły :)

Myślę, że masz rację z motywacją zakupu praw autorskich, ale inaczej oceniam taki ruch. Folman chyba miał jakiś własny pomysł, który albo zrósł się z jego recepcją "Kongresu Futurologicznego" albo właśnie z niej wyrósł, i tak powstała wizja filmu. Wpływ kongresu to zdecydowanie więcej niż inspiracja, ale film nie jest jego adaptacją. Co więcej, jest na tyle zagmatwany, że nie wiem, czy bez uprzedniej lektury Kongresu w ogóle bym go zrozumiał za pierwszym razem. Zatem film Folmana może nawet zachęcać do czytania Lema, a nie - jak to często bywa - zastępować ją.

Jedną różnicę między opowiadaniem a fimlem uznałbym za kluczową - "Kongres Futurologiczny" odnosił się do (lub może: wyrastał z) realiów peerelowskich, przez co na Zachodzie mógł się jawić jako zupełnie oderwany od rzeczywistości, niezaangażowany. "Kongres" Folmana za swoją bazę obiera świat zachodni, chełpiący się wolnością, przez co może być poważniej potraktowany nawet przez współczesnych Polaków. Następstwem tego jest jednak zakończenie, w którym wątek Robin Wright zyskuje prymat nad wątkami z KF, mimo że uważam go za płytszy; to może być faktycznie wpływ hollywoodu.