Nie przypominasz kobiety o azjatyckich rysach twarzy. Wyjątkowo niezręcznie jest mi o tym pisać i nie chciałbym Cię urazić w jakikolwiek sposób, ale uważam, że problem, który staram się poruszyć jest poważny. Jesteś w "Skyfall" kobieta fatalną, intrygującą, z niejasną przeszłością, która nie daje widzowi spokoju, ale nie jesteś Azjatką, choć masz przecież azjatyckie korzenie.
Twoją rolę mogłaby zagrać prawdziwa Chinka np. Li Gong, Bai Ling bądź Wei Tang i jeżeli chodzi o ich wygląd, to pod tym względem byłyby bardziej autentyczne od Ciebie. I nie rozumiem dlaczego postać którą zagrałaś, tak szybko znika z ekranu... Ci nieudolni scenarzyści! Ja napisałbym dla Sévérine całą retrospekcję, ukazującą jej dramatyczne życie w burdelu. Ukazującą jak Silva wyciąga Sévérine z tego bagna, ale niestety to oznacza dla niej jeszcze bardziej przygnębiające życie - życie z okrutnym potworem. Twoja rola tak napisana od razu nabrałaby większej wyrazistości, większego znaczenia dla fabuły i byłaby znacznie lepiej powiązana z postaciami Bonda i Silvy. Kto wie, może otrzymałabyś swoją pierwszą nominację do Oscara?
Wracając do kwestii obsadowych. To wina w większym stopniu producentów Bonda niż Twoja. To oni stosują te przestarzałe triki w stylu: weźmy białą Elizabeth Taylor, będzie udawać Egipcjankę i nikt się nie spostrzeże. Identyczny problem dostrzegam w "Quantum of Solace", gdzie Ukrainka zagrała Boliwijkę. To są złe metody pracy, pochodzące wręcz ze starożytnej epoki kina, która przecież minęła bezpowrotnie. Jak widać nie dla wszystkich. Z pewnością nie dla Barbary Broccoli, która od wielu już lat wyniszcza Bonda błędnymi decyzjami obsadowymi. Żeby wymienić tylko Craiga - najsłabszego Bonda w historii i Kurylenko - aktorsko najbardziej drewnianą dziewczynę Bonda w historii. Odejdź Barbaro Broccoli nim będzie zbyt późno. A tak świetnie zaczęła w "Goldeneye" nieprawdaż?
Droga Bérénice, pozdrawiam Cię serdecznie, gdziekolwiek dziś przebywasz i życzę wyłącznie interesujących ról do zagrania.
Z poważaniem
- La Pier, użytkownik Filmwebu i pasjonat kina.
Ciekawe spostrzeżenia... tylko jedno "ale", Kleopatra była Egipcjanką jedynie w tym sensie, że urodziła się w Egipcie. Na "nazwisko" miała Ptolemeusz i zapewne zdecydowanie bardziej przypominała Greczynkę niz Semitkę :)
Zgrywam się, ale gdyby miała przeczytać... Nie sądzę, że muszę się czegokolwiek obawiać. Dziś ludzie nie piszą pięknych listów. Wolą komunikować się w inny sposób, bardziej nowoczesny, ale nie tak pociągający, jak pisanie listów.
Zgadzam się, że nie wygląda jak 100% Azjatka, ale jednak ma takie rysy twarzy, które RAZEM dają "asian vibe".:P Ma TROCHĘ skośne oczy, trochę orli nos (czy może raczej - opadający wierzchołek nosa), trochę kwadratową szczękę, a en face jej twarz wydaje się dość szeroka i płaska. Nie jest to na tyle wyraźne, żeby dało się ją pomylić z Azjatką, ale widać, że ma COŚ z Azjatami wspólnego.;]
A poza tym: bohaterka nie nazywa się "Li", dajmy na to, tylko "Sévérine", a to francuskie imię... No i jak piszesz, nie wiadomo, skąd się wzięła - także to nie było tak, że ktoś nam coś wmawiał. Oczywiście w Szanghaju więcej można spotkać Chińczyków niż takich Sévérine, ale nie jest to znowuż takie zupełnie nieprawdopodobne.:P
Dużo ma wspólnego z azjatycką urodą, jej ojciec jest Chińczykiem w połowie. Czyli jednak jest prawdopodobne, że gdy w przyszłości pojadę do Szanghaju, spotkam na miejscu Francuzkę i jednocześnie Azjatkę w jednym ciele. Miłe doznanie :)
Taaak, jeszcze jakby była tak ubrana jak Berenice w kasynie to już w ogóle cud-miód.;D Strasznie mi się podobała w tej scenie...
Cudna z niej kobieta, niezwykle intrygująca dzięki swojej niebanalnej urodzie, długiej szyi i, idealnie wyprostowanej sylwetce. Ma ciekawy głos, taki te "żwirkiem".
Rzeczywiście ładną kreację miała na sobie w kasynie. Na ulicy nie spotkasz tak ubranej kobiety. Za zimno ;)))
czyli rozumiem, że wg. ciebie np. Jeżeli azjata urodzi się w polsce to nie może być polakiem. Gdzie tu logika?
Znikła z ekranu bo każdy BOND jest coraz większą chałturą a Daniel Craig to może robotnika budowlanego grać a nie Bonda obrzydliwy zero subtelności antybondowe widowisko ale dziewczyna ładna.
Zgadzam się. Craig, to najgorszy odtwórca roli 007. A bondy coraz słabsze są. Dziewczyny natomiast, jak dla mnie, coraz seksowniejsze.