Bérénice Marlohe

Bérénice Lim Marlohe

7,1
1 788 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Bérénice Marlohe

"Dziewczyny Bonda" niestety rzadko miały okazję zagrać coś naprawdę w serii filmów o 007.
Ich role były dość łatwe i schematyczne. Severine jest w tej kwestii pierwszym ogromnym
wyjątkiem.
Gdyby ta rola została zagrana słabo - stałaby się mało znacząca i zauważalna,
niewyróżniająca się niczym szczególnym. Berenice idealnie się w nią wpasowała - nie była
'kolejną ładną dziewczyną którą Bond napotyka na swojej drodze do czegoś tam" -
(przynajmniej dla mnie) stała się, niewielkim, ale odrębnym i fascynującym wątkiem w
"Skyfall".
W Bondzie - bardzo, bardzo dobra.

6mike6

inne filmy oglądaliśmy. Zagrała bardzo fajnie, ale nic nie wniosła do filmu, ten film jest bardziej o MI6 niż o Bondzie i tutaj wyjątkowo mało wnoszą kobiety, na pewno dużo mniej niż Eva Green czy Olga Kyrulenko, ich było w filmach dużo i miała znaczące role, szczególnie eva green. SPOLIER Berenice ma jedną większą scenę dialogową i kilka mniej znaczących scenek, jest na ekranie może przez 10-15 minut, ginie jakby nigdy nic i film leci dalej baz żadnego sentymentu. Więc powtórzy, co ona takiego wniosła do tego filmu? Nie jest to wina aktorki oczywiście, ale jej postać jest tylko po to by mogła się pojawić jakaś fajna laska którą Bond przeleci, nic więcej.

Blazej_Bernat

moim zdaniem w tym filmie dziewczyną Bonda była M, co nie zmienia faktu, że Berenice zagrała naprawdę dobrze mimo tego, że na ekranie była przez chwilę. Scena rozmowy w kasynie była genialna.

Madialene

scena rozmowy w kasynie byla dobrze napisana, ale zagrala ja naprawde sztucznie. niemniej jednak, jest piekna i pelna uroku, z lekko orientalna uroda, wiec te neidociagniecia od razu sie jej wybacza ;)

Dynekk

Dobrze napisana ? Może gdyby nie fatalna reżyseria, która robi z ludzi idiotów... Brakowało jeszcze dialogu rodem z W11: Boje się... Wiem, że się boisz... gdzie słowa jeszcze bardziej potwierdzałby to co czują nasi bohaterowie. Najbardziej zjawiskowa dziewczyna Bonda wypada tutaj nijako, kompletnie nie rozumiem jej sposobu mówienia oraz o co tak naprawdę w tej sprawie morderstwa i jej w tym udziału chodziło...

ciech007

scena morderstwa to bylo zlecenie od jej szefa, czyli od bardema. prawdopodobnie byl to ktorys z agentow z wykradzionej listy. wydaje mi sie, ze jestes uprzedzony troche skoro dales tylko 6/10 a to chyba najlepszy bond z craigiem. niemniej jednak nie czepialbym sie akurat poszczeglnych scen a ogolnie tego jak ten watek byl rozpisany, bo mogli to zrobic lepiej, nawet z jej sztucznym aktorstwem, ktorego braki nadrabiala wdziekiem :)

Dynekk

Uprzedzony nie jestem. Naprawdę chciałbym dać więcej, bo czekałem na ten film z zapartym tchem, wybrałem się na premierę i wręcz zasłuchiwałem się w piosence Skyfall. To co dostałem było po prostu nie do strawienia. Wszystko zniosłem i było to świetne, że momentami uważałem ten film za superbombowski :) do momentu Bond sam w domu po raz pierwszy. Tego nie przeżyje, zabolało mnie to, nie widziałem tam Bonda tylko Daniela, co to się barykaduje w rezydencji Batmana :D Za dużo nawiązań do Nolana dlatego nie uratował mej oceny nawet Bardem. Uwierz mi, że wciąż nie mogę przeżyć, iż ten film okazał się tak mierny. W tym celu w tym ciągłym niedowierzaniu wybieram się do kina ponownie za jakiś czas aby zobaczyć jeszcze raz przygody Bonda w pustym kinie.

ciech007

hmm z tym nolanem to bym az tak nie przesadzal, fakt, ze bardem jest troche jokerem, a bond musi sie zebrac od nowa do kupy, ale przed nolanem wielu robilo takie zabiegi. z nolanem mam problem taki, ze choc jestem fanem batmana to najmniej w jego filmografii lubie wlasnie ta trylogie. jak dla mnie od pierwszej czesci jest coraz gorzej, co gorsza kazda jest dosc podobna tylko zmieniaja sie wrogowie i za malo batmana w batmanie, wiec moze masz tak samo z bondem :) moze to kwestia oczekiwan, ja nie spodziewalem sie po quantum of solace wiele po skyfall, a bardzo milo sie zaskoczylem. jesli natomiast chodzi o niesmak, to mialem tak po mroczny rycerz powstaje, na ktorego bylem emga nakrecony, takze znam to przykre uczucie.

Dynekk

A nie wydaje Ci się przypadkiem, że jedyne czego brakowało Bardemowi aby całkowicie upodobnił się do Jokera było powiedzienie What Doesn't Kill You Makes You Stranger i zdjęcię sztucznej szczęki ? :) Jeśli chodzi o trylogię Nolanowską to jedynie Mroczny Rycerz mnie tak naprawdę pozytywnie zaskoczył i sprawił, że obejrzałem pozostałe części a to tylko dzięki postaci Joker, bo poza nią nie ma w tym filmie zbyt wiele - więc nasze zdania są zupełnie od siebie odmienne. Możliwe, że udziela mi się jakaś bliżej nieokreślona choroba maniakalna, że coś już gdzieś widziałem ale jestem w stanie przysiąc, że muzyka w niektórych momentach była wręcz taka sama. A ja powiem, że lubię serie z Craigiem dopóty dopóki nie chroni on się w domu i nie robi jakiś MacGaverowskich płapek. Wszystko przeżyje Bonda - Hitmana ( nie wiem jak niektórzy ale jak ja zobaczył go w tym stroju szofera to od razu nasunął mi się obraz z gry pod ww tytułem ), Bonda - Batmana, Bonda - Bourna, Bonda - Drużynę A ale nie Bonda - Kevina o trochę ostrzejszych zagraniach. To już mnie przerasta.

ciech007

Z muzyka nie zauwazylem czegos takiego, ale musialbym sie wsluchac. Zgadzam sie, ze Joker byl swietna postacia (tak samo jak Bane, ktory jednak zostal duzo gorzej poprowadzony) ale rownie swietny byl Joker Burtona. Batman Nolana przestal mi sie troche podobac po zagraniu w Arkham Asylum; tam, podobnie jak w Arkham City, Batman byl mimo wszystko bardziej mroczny i brutalny, a przede wszystkim bylo o wiele lepsze wywazenie miedzy komiksem a realizmem, jak dla mnie idealne.
Mimo wszystko Bardem byl moim zdaniem bardziej oblakany i roznil sie ekspresja, byl bardziej wyrafinowany i nawiazywal do klasycznych przeciwnikow Bonda, ale w sumie ciezko sie nie zgodzic z tym, ze to w jakims sensie Joker. Scena ze szczeka naprawde mnie zaskoczyla i byla dosc upiorna, swietnie uzupelniala te postac (prawie kazdy wrog Bonda mial jakas ceche charakterystyczna). Z przebraniem rzeczywiscie jest jak mowisz, nie wiedzialem wlasnie z czym mi sie to kojarzy :D tak samo "nie rzucal sie w oczy" jak Agent 47 :D Co do Skyfall to mnie to zupelnie nie gryzlo, powiem wiecej, ze beznadzieja i taka zwyczajnosc tej sytuacji swietnie lamala bondowski klimat, jestem w stanie nawet zaryzykowac stwierdzenie, ze w zasadzie to sprawne kino sensacyjne, ktore od innych produkcji rozni sie tym, ze jest w nim Bond i nawiazania do porzednich czesci cyklu. Natomiast dla mnie to plus. Jednak to czego mi brakowalo to sensownie nakreconycn scen milosnych, rozwiazania watku kobiet (np kosztem kilku dluzyzn) i jakiegos epickiego poscigu samochodowego albo jakiejs jednej wielkiej akcji w jednym miejscu, bo Bond troche skakal po swiecie przez caly film. Mistrzowskie bylo otwarcie (to wspolgranie muzyki z obrazem) i scena w Hongkongu - dawno nie widzialem tak efektowanie zrealizowanej sekwencji i to w zasadzie czysto operatorsko. Mysle, ze tego Bonda bedzie mozna w pelni ocenic przez pryzmat dwoch nastepnych filmow. Casino bylo nowym poczatkiem, ktory byl potrzebny (choc bardzo lubilem Brosnana i naprawde slabo go potraktowali, bo o tym ze nie gra dowiedzial sie z gazet, a mial umowe na jescze jeden film) bo Smierc nadejdzie jutro bylo neizly do polowy, ale potem przesadzili. Takze Casino bylo restartem, quantum troche rozwinal ten pomysl, ale tez pokazal pewne rzeczy ktore okazaly sie slepymi uliczkami, Skyfall jest synteza starego z nowym, takze zobaczymy jaki establishment z tego wyjdzie za dwa lata :)

Dynekk

Co do Bane to przyznam Ci rację, że ta kreacja miała w sobie ogromny potencjał w połowie niewykorzystany poprzez zbyt małą ilość charakterystycznych scen choć przyznam, że ta z boiskiem footballowym należy do moich ulubionych szczególnie wybitnie skomentowana przez słowa Bane: What a lovely voice.
Ja nie twierdzę aby Bardem był identyczny, fakt był inny ale trochę kopiował przez co trochę mi zepsuło to jego całokształt, poza tym uważam, że kompletnie nie miał okazji wykazać się swoją demonicznością.
Ja przyznam szczerze, że ujęcia na dobrą sprawę były naprawdę cudowne; detal na lusterko Aston Martina, Szanghaj, te noeony, meduza - przecież to najczystsza estetyka.
Tak jak mówię, całość zepsuła mi sekwencja z tym nieszczęsnym domem. Uważam, że można to było inaczej rozwiązać. Ja jednak nie mówię hop, choć na ten czas daję mu 6 do kina wybieram się za jakiś czas z nadzieją, że będę w stanie dać mu więcej; bardzo tego chce, bardzo :D

ciech007

czyli, że nie tylko ja widziałam oczyma wyobraźni "Kevin sam w domu" i zastanawiałam się, czy Bond też założy na klamkę grzałkę? :D ;)

6mike6

ja tam uważam, że aktorka z niej taka sobie... ale piękna jest, powiedziałabym, że zjawiskowa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones