Pani Beata Tyszkiwicz dobrą aktorką nigdy nie była, nie jest i nie będzie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że popularność, jaką zdobyła, bierze się z tego, że ma takie, a nie inne nazwisko, czyli coś, co my, Polacy, rozmiłowani w arystokratycznym "mondzie" lubimy najbardziej. Z tego też powodu przylgnęło do niej określenie "pierwszej damy polskiego kina", które nijak ma się do rzeczywistości.
Jedynia ciut lepsza rola, w jakiej ją widziałam, to obraz "Pierwsze dni wolności", poza tym- brak w jej dorobku jakichś bardziej znaczących tytułów, ale cóż to szkodzi, żeby, w zgodzie z tradycją, wystawić jej ocenę powyżej 7... ;-)

Zgadzam się ;)

Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile radości przynoszą mi Wasze posty.

Normalnie nie mogę uwierzyć że ktoś jeszcze ma na tyle otwarty umysł, i że nie poddaje się spiskowi tego pseudo-kulturo-szambo-tivi-biznesu (z "tańcami gwiazd" czy tam innym chłamem na czele), który ma na celu wybłogosławienie pani Tyszkiewicz...

Czym niby Ona zasłużyła sobie na to, aby postrzegać Ją jako Damę?
Dlaczego ludzie z ekranu usilnie starają mi się wmówić, że ma być Ona dla mnie autorytetem?
Pytam, bo jakoś z ekranu nie bije od Niej anielska poświata... a telewizor mam raczej sprawny.

Swego czasu, gdy napisałem podobny text w komentarzach do artykułu poświęconemu Jej osobie na którymś z portali (oczywiście standardowo wszystkie komenty przed moim można by śmiało nazwać "głaskaniem pudelka po brudnej pupie"), ruszyła na mnie krucjata ślepych fanatyków z odwetem za moje słowa (rzecz jasna, żadne sensowne argumenty nie padły i do żadnej formy dyskusji już nie doszło).

Liczę, że Filmweb'ie mogę oczekiwać opinii ludzi troszkę bardziej obeznanych w sztuce, i proszę ich aby wskazali mi drogę, bym mógł pojąć "wielkość Jej światłości..."

Pozdrawiam ludzi o otwartych oczach!

czyżbyś nie spostrzegł jeszcze tego światła, jakie bije od niej z ekranu, kiedy wypowiada się na temat nieudolnych wyczynów polskich pseudo- gwiazdeczek? (przekonanych, że oprócz rozlicznych talentów aktorskich, posiadają również niewątpliwie umiejętności taneczne?- ale to tylko dygresja ;-)

naprawdę, nie potrafisz docenić tego talentu, tego wdzięku, tej przebogatej filmografii...? ;-)))

No co do pseudo-gwiazdeczek mogę się zgodzić. Ale do reszty mam wątpliwości.

Dla mnie Beata Tyszkiewicz nadymana jest, jak bombka bożonarodzeniowa:)
Nie moge na nia patrzeć! I tej jej ruchy-speudodama;)

absolutnie sie z Wami zgadzam nie uwazam natomiast ze zle gra poniewaz nie widziałam zbyt wilu filmów z jej udziałem natomiast jej zachowanie bardzo zniecheca mnie do tej kobiety...
a "przydomek" dama uzyskała zapewne po roli w filmie "lalka" w ktorej zagrała Izabele Łęcką... ktora zapewne była dama;] i od tego czasu zaczeto nazywac tak rowniez ja :)

pozdrawiam;D

Tak... bo ja nie widzę w niej niczego szczególnego jako w aktorce... żadnych większych produkcji (pomijając Lalkę)...