Marissa choć za nia nie przepadałam ale pojawila sie Taylor a tej w ógole nie mogłam znieść;/ i w sumie śmierć Marissy mną wstrząsnęła i stwierdziłam, że była ok i to pierwsze spotkanie Marissy i Rayana ojj;] pbo scenarzyści zrobili z niej męczennice i laskę z masą problemów było w nią ruszyć dawkę życia oni woleli męczyć i dręczyć jej problemami emocjonalnymi.Ale i tak wybieram Marisse i Rayana!!:)

a co do wypowiedzi expensive94 to prawda:) ta miłośc byla inna to poświęcenie kiedy Marissa postrzeliła brata Rayana i nawet chwile przed śmiercią Marissy było czuć, że im naprawde na sobie zalezy,że jest coś co muszą dokończyć a co do Taylor i Rayana dostali scenariusz zagrali ale nie czulo się tej niesamowitej atmosfery tych niesamowitych i nie dokońca zrozumiałych uczyć ale i tak mi sie podobalo:)

pewnie że do Taylor

co wy pitolicie o tej Marrisie? byl waleczny przy niej bla bla bla chyba w zwiazku wazniejsze jest to jak partner wydobywa z ciebie te dobre cechy a nie te złe co? Tylor wlasnie z Ryana wydobywala te dobre cechy.
i tak chcialabym dodac ni z gruchy ni z pietruchy: Aktorka grająca Marrisę nie jest pięknością tylko przeciętna kobietą. po ulicy biegaja miliony ladniejszych kobiet w kazdym kraju.

Właśnie odkurzyłam ten serial i stanowczo stwierdzam że Taylor najlepiej pasowała do Ryana. Ona nie wprowadziła w jego zycie tyle zamętu a nawet jeśli to był to uroczy zamęt:) Marissa zamiast odejmować problemów wiecznie je tworzyła. A Ryan tak naprawdę nie był z nią szcześliwy. Dopiero Taylor nauczyła go śmiać i pomogła mu zerwać z przeszłością.

z Marissa

Marissa była jego najprawdziwszą miłością! :)

Przecież jest gejem to co się pytasz o dziewczyny? Masz 5 lat czy co?

o jakiej taylor i o jakiej marisie mowa?