Jak w tytule... czy ktoś waszym zdaniem lepiej kiedyś zinterpretował Batmana? Pytam, bo ostatnie Batmany jakie widziałem to Jack Nickolson w roli Jokera i ten żałosny ,,Batman i Robin" z Clooneyem. Wcześniejsze są mi obce z racji wieku i braku... chęci na antyki.
Zależy czy pytasz o postać czy o film. W pierwszym przypadku, Keaton był całkiem dobry, choć w innym stylu. W drugim, dwie pierwsze części z tych starych, w reżyserii Burtona są dobre. Następne... szkoda gadać.
No niestety jak pierwsze dwie części z Keaton'em były dobre, tak odebrano Burtonowi szansę na kolejne części, gdyż producenci chcieli więcej światełek, koloru i poczucia humoru. No i tak zrobili. Mam nadzieję, że do dziś tego mocno żałują. Szkoda, że Burton tego nie poprowadził już...
Nowej serii o Batmanie przypisuje się wyjątkowo jak na ekranizacje komiksów rozwinięty wątek psychologiczny (głównie przestępców, ich szaleństwa, ale też dużo poświęca się przemianom wewnętrznym samego Bruce'a - zwłaszcza część pierwsza nowej trylogii). No i obserwując w tym wszystkim Bale'a wydaje mi się, że chyba nikt tak dobrze nie oddał i nie odda klimatu mrocznego rycerza...
Za 10 lat pewnie znowu ktoś złapie nietoperza za skrzydła i nakręci jakiś reboot. Takie Hollywood. A tak dla ciekawostki, gdy wychodził Batman (1989) z Keatonem, Christian Bale grał jako chłopiec w filmie Henryk V giermka o imieniu Robin :-P
Wątek psychologiczny był i w Batmanach Burtona - Catwoman w wykonaniu Pfeiffer jest jedną z najbardziej złożonych postaci, Bruce wbrew pozorom też.
Na mnie Batmany Burtona nie zrobiły wielkiego wrażenia, według mnie Nolan nakręcił o wiele lepsze filmy o człowieku nietoperzu.
Bo bardziej odpowiada ci styl Nolana. Prawdą jest mimo wszystko, że Nolan czerpał pewną inspirację od Burtona.
Bale jako Batman pobił wszystkich, ale jako Bruce Wayne jest kiepściutki i to bardzo.. ale to tylko moje zdanie. Pozytywnie w nowej części wypadła Anne Hathaway, zaskoczyła mnie, na pewno była lepszą kocicą niż Halle Berry, ale do Pfeiffer jeszcze daleko i raczej nikt tamtej kotki nie pobije. Batmany Burtona były takie jak to Burton - bajkowe i to było fajne, wszak Batman to postać komiksowa, bajkowa, ponadto wychowałem się na serialu animowanym i śmiem twierdzić, że Burton miał najlepszą koncepcję jako całokształt świata Gotham itd. Natomiast Nolanowskie Batmany też są bardzo dobre, jednak tu świat jest bardziej realny, nie ma tych bajkowych motywów, jednak jest mroczny klimat i możliwości zarówno budżetowe jak i techniczne, których Burton nie miał. Filmy te są zupełnie inne i porównywanie ich nie przyniesie żadnej odpowiedzi, który jest lepszy bo obydwa były świetne. To tak jakbym miał porównywać rolls royce'a i lamborghini. Inne światy, inni odbiorcy, gdyż Nolan trafia do mas bez względu czy znają komiksy o Batmanie, podczas gdy Burton trafiał do pasjonatów i fanów komiksu. To takie moje zdanie :)
Najlepszy film o Batmanie to "Mroczny Rycerz". Najlepszy Batman to... nie mam zdania :) są różny zwolennicy.