Potrafi zrobić Trainspotting czy Slumdoga, innym razem 28 dni później czy Sunshine. Zbyt poważne wpadki żeby go nazwać wybitnym.
W obu tych filmach Boyle próbuje się z zachowaniami społecznymi w obliczu kryzysu i w obu wychodzi mu to fatalnie. W "28 dni później" grupka żołnierzyków w jakiś groteskowy sposób, na świeżych jeszcze zgliszczach Wielkiej Brytanii próbuje stworzyć cywilizację, w "Sunshine" z kolei jako tako prowadzony wątek konfliktu załogi zostaje zdominowany i przytłoczony przez jakiegoś irracjonalnego stwora. W obu produkcjach pomysł został niemiłosiernie spłycony co wraz z piętrzącymi się błędami i brakiem suspensu nie pozwala mi zbyt dobrze ich oceniać.
slumdoga napsiales dlatego ze dostał 8 oskarów pewnie, wiesz co idz se kup arafatke i nos tak jak połowa polski wtedy bedziesz modny i na czasie ...
Jak to? To takie multioskarowe produkcje jak Braveheart, Titanic czy Angielski Pacjent nie są arcydziełami światowej kinematografii? Cholewka, będę musiał przewartościować światopogląd.
Arafatki nie noszę, ale białe kozaczki a i owszem.
Zależy po co Ci w życiu kino. Jeśli jedynie dla rozrywki to trudno się z Tobą nie zgodzić.
Jednakże jeżeli w kinie szukasz czegoś więcej to w moim mniemaniu mylisz się odnośnie "multioscarowych produkcji". Oczywiście około 50% filmów nominowanych w ostatnich 10 latach to filmy dobre, bądź nawet bardzo dobre, czy też rewelacyjne jednak do wybitności im daleko.
Co do samego Boyle'a to widziałem "Płytki grób", Trainspotting, które są filmami bardzo dobry. Jednak po nich są dla mnie właśnie te filmy, które skrytykowałaś. Slumdog jest dla mnie filmem, że tak się wyrażę totalnie z dupy. Nie wiem czy chłopak chciał być na ustach wszystkich, czy miał za mało kasy, ale zrobił taką szmatę, że w porządnym kinie nikt by nią podłogi nie wytarł.
Nie wyczułeś mojego sarkazmu w stosunku do wypowiedzi gościa z deskorolką. Choć może byłem aż nazbyt sarkastyczny?
Oczywiście kolejny który musi mieć inny pogląd i trzymać się z tą grupą pseudo znawców i wyzywać Slumdoga od szmelcu.
Mnie się Sunshine i 28 Days After bardzo podobały. Fakt, że nie są to filmy pokroju Płytkiego Grobu czy Trainspotting, ale uważam, że każdy z tych filmów był na swój sposób innowacyjny. Sunshine, swoimi przepięknymi zdjęciami i efektami specjalnymi sprawił, że poczułem się naprawdę jak w kosmosie. (Nie patrzę oczywiście na nieudany wątek horroru :P). Nigdy wcześniej jednak nie było podobnego filmu. 28DA z kolei, umożliwił mi odczucie realnego strachu. Zombie nie były bezmózgie i powolne jak w innych tego typu produkcjach. Mogłem poczuć ich oddech na karku, szczególnie, że oglądałem film w kinie, przy wspaniałym nagłośnieniu. Do tego niezapomniana ścieżka dźwiękowa i porażający efekt "pustego Londynu", wykonany bez żadnych efektów specjalnych. Coś niezapomnianego.
Jak dla mnie jest wybitnym twórcą. Doceniam to, że próbuje swoich sił w każdym gatunku, ale widocznie najlepiej wychodzą mu dramaty - zarówno komediodramaty, jak i melodramaty; vide Slumdog czy Trainspotting. Ja jednak nie skazywałbym go na przegraną, bo uważam, że jeszcze nieraz nas zadziwi :)
Zgadzam się z opinią, że Danny Boyle jest nierówny. Tylko że dla mnie to są takie ułomności, które niekoniecznie przeszkadzają. Ostatnio oglądałem "Życie mniej zwyczajne" i ten film dokładnie to pokazuje: oceniłem go na 6/10, ale nie mogę zaprzeczyć, że bardzo mi się podobał.
Kilka rzeczy, za które uważam go za jednego z moich ulubionych reżyserów:
1. Zakochałem się w jego filmach za takie klimaty jak "Płytki grób", "Odkurzając..." czy troszkę "Trainspotting" (tu jednak książka jest tak niesamowita, że nawet bardzo poprawna ekranizacja Boyla niestety blednie): małe historię, bardzo angielskie, z których robi perełki. Uwielbiam takich reżyserów-minimalistów, którzy wykorzystując ograniczone środki ekspresji, potrafią zrobić cudo.
2. Odpowiada mi powracająca w jego filmach obsesja na punkcie "przekraczania norm społecznie akceptowanego zachowania": z pietyzmem buduje swoje postacie, doprowadza ich do granic, analizuje ich zachowania. Dla mnie to taki wspólny mianownik jego większości filmów.
3. Potrafi zachować bardzo własny, oryginalny styl, każdorazowo wychodząc poza konwencje gatunkową: "Niebiańska plaża", "28 dni później" "Milionerzy" i "W stronę słońca" to właśnie takie filmy.
A co do "Slumdoga": myślę, że ogromny sukces tego filmu najbardziej zaskoczył samego Boyla. Lubię sobie wyobrażać, że koleś do dzisiaj nie może w to uwierzyć i zachodzi w głowę, jak to się mogło stać. Jak chodzi nerwowo po pokoju, uśmiecha się do siebie i wciąż w kółko zadaje sobie pytanie: WTF?! :-)
Zgadzam się. Denerwuje mnie zachwyt tym reżyserem po Slumdogu. Boyle nie tworzy złych filmów, ale zwyczajnie dobre, sprawne i świetnie nakręcone filmy. Reżyser ten balansuje pomiędzy kinem rozrywkowym, a ambitnym, co nie zawsze mu się udaje i niektóre filmy są momentami albo nudne, albo banalne. Jednak jest to faktycznie za mało jak na określenie wybitny.
Może nie oglądałem jego najlepszych filmów. Widziałem Niebiańską plażę i 28 dni później, które mi się nie podobały, średnie Traispotting i dobrego Slumdoga.
Te ambitniejsze robi bardzo dobre(niskobudżetowe) płytki grób
Traspotting a te komercyjne(z większym budżetem słabe) 28 dni później
czy w strone słonca.
A slumdog to balansuje na krawędzi artystyczno kemecyjnej taki filmowy
mezalians.
Jak wejdzie głęboko w komercje(wysokobudzetowe) to będzie robil coraz
gorsze filmu!!!!!!!!!!!!!!
No nie, nie zgadzam się. Boyle jest fajny za to, że jego filmy wychodzą poza dylemat: artystyczne - komercyjne. On robi filmy, które nie są ani tym, ani tym. Albo inaczej: nie można wyjaśnić jego filmów ani w kryteriach: filmy artystyczne, filmy komercyjne. To jest właśnie najlepsze w reżyserach, którzy robią kino autorskie. Jeśli to o czym mówię nie przemawia do Was, to poczekajcie na jego 2 kolejne filmy: nie mam pojęcia co to będzie, ale jestem pewien, że nie będzie to ani "American pie" ani "Forrest Gump". OK: mogie się mylić, ale nie sądzę...
HA! barararasz wyrwałeś mi to z ust... :)
Hmm, ale cóż nie zawsze wszystko musi wychodzic... Ja tam w ogole zadnego filmu nie zrobilam i pewnie nie zrobie chociaz bym chciala :P
Chwała mu za to, że stworzył Trainspotting i Slumdog, perełeczki :)
wg mnie NIE nierówny A różnorodny. To nie jest tak, że DB robi przypadkowo raz gniota a raz coś świetnego. Patrząc na jego filmografię widać, że tutaj liczy się koncept. "28 tygodniu później" to film o żywych trupach - czyli zawsze będzie to film klasy B, to film z założenia "słaby", który wymyka się spod standardowej opinii krytyków. Tutaj liczy się co innego.
Mała uwaga :)
1. Boyle nie odpowiadał za '28 weeks...', nadzorował tylko produkcję, słowem powstrzymywał fantazję reżysera przed spieprzeniem tegoż filmu ;)
2. W żadnym wypadku ani w '28 days later', ani w '28 weeks later' nie mamy do czynienia z żywymi trupami :) Ludzie wbijcie sobie do głowy że w filmie mamy do czynienia z wirusem szału, inny fakt, który odróżnia film Boyla od konwencji romerowskiej to to, iż człowiek jeśli zostanie zaatakowany przez Zarażonego i dozna dużych obrażeń ciała nie zmieni się w innego Zarażonego. Boyle jednak wykazał nutę oryginalności w tym polu...
Boyle nie kręci słabych filmów. A 28 days later i Sunshine które krytykujesz to jego dwa najlepsze dzieła. Ale to zrozumie tylko fan horrorów i sci-fi, niedzielni oglądacze kina akcji nie dostrzegą geniuszu w tych dwóch produkcjach.