David Copperfield chciał kiedyś zostać ginekologiem. Jego rodzice przyzwyczaili się do dziwacznych pomysłów syna. Zastanawiali się tylko, skąd mały wie, czym zajmuje się ginekolog. Potem okazało się, że David myślał o zawodzie magika, a starsi koledzy powiedzieli mu, że ginekolog, to człowiek, który czaruje... W wieku sześciu lat David zainteresował się sztukami magicznymi i na swoim pierwszym pokazie zademonstrował fruwający kij od szczotki. Tak zadebiutował na podwórku. Dziś jest najsłynniejszym iluzjonistą naszych czasów: przeniknął przez Mur Chiński, przefrunął nad Wielkim Kanionem Kolorado, sprawił, że zniknęła Statua Wolności.
Może teraz prawie 5 lat po napisamiu tego komentarza nadal jest najlepszym iluzjonistą, ale tylko w Polsce. ponieważ w polsce jeszcze nikt nie słyszał o takich postaciach jak David Blain, Cyril Takayama cz Criss Angel. niech no tylko zaczną puszczać jego program w polsce a natychmiast przeminie w tym kraju epoka Kopperfielda:)
A ja się nie zgodzę :). Criss Angel w ogóle do mnie nie przemawia, sztuczki Blaine`a są ciekawe, ale w większości reżyserowane, a przecież nie o to chodzi w magii ulicznej. Jeśli chodzi o street jest mnóstwo naprawdę dobrych magików, każdy w swojej dziedzinie: Yigal Mesika, Wayne Houchin, Justin Miller, Adam Grace, Dan Houss i wielu innych. Copperfield jest natomiast mistrzem magii scenicznej i nikt mu tego nie odbierze. Zrobił z magii sztukę i to dzięki niemu ludzie tacy jak Blaine mogli w ogóle zaistnieć.
Popieram w stu procentach. Copperfield stworzył nową jakość magii. Sprawił, że gdy ogląda się jego występ czuje się jakby przeżywało się piękny sen na jawie, z emocjami, romantyczną opowieścią w tle (sentymentalny dziadek Copperfielda, marzenie o lataniu, czy o tym, żeby zobaczyć śnieg). Wszystko jest perfekcyjnie dopracowane - muzyka, światło, dymy, ogień, woda, iskry... Człowiek kompletnie odrywa się od problemów, wraca do świata dzieciństwa. To jest siła prawdziwej sztuki magicznej.