No, że przeszedł bez żadnego echa to na pewno nie. Pamiętam, że koscioł w Polsce bojkotował ten film - że brutalny, że niemoralny itd. Ale poza tym wielu ludzi doceniło ten film, choć może akurat nie instytucje o ktorych wspomniałeś:). Dowodzi to jednak po raz kolejny tego, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie a nagrody i wyróżnienia nie zawsze są miarą dobrej jakości rzeczy. Przyznajmy jednak otwarcie - "Fight club" był równie a może jeszcze bardziej brutalny i spotkał się z chłodniejszym przyjęciem a był może nawet nieco lepszy. Tak to już jest - odważni, ambitni prowokatorzy muszą liczyć na tzw. mniejszość w publice, bo Fincher bynajmniej komercyjnych gniotów nie robi.

Racja, komercyjnych gniotów nie robi i za to mu chwała :)
Jeden z moich ulubionych - _wieeeelki_ talent !!!

osobiscie stawiam go wyzej nawet niż "Milczenie owiec"- napewno dorównuje klimatem aktorstwem (tak właśnie tak) a ma napewno lepszy scenariusz z wniatajacą w fotel koncówką.amen.

niestety, od kiedy to np. Amerykańska Akademia Filmowa nagradza filmy niebanalne, nowatorskie, ale bez happy endu?? Szkoda gadac...no ale na szczescie Fincher moze liczyc na nas,ludzi, ktorzy w pelni doceniaja jego i jego filmy. Na mnie Seven zrobilo niesamowite wrażenie: aktorstwo (Pitt zaskoczyl mnie zupelnie, co mu sie rzadko zdarza, a to co zrobil w Fight Clubie zwalilo mnie z nog,kompletnie inny facet,ale taki jest lepszy ), fabula, niebanalne zdjecia, mnostwo symboliki, ale co mna najbardziej wstrzasnelo, to ten calkowity brak nadzieji, pokazanie prawdziwego oblicza tego swiata i ludzi, swiata zepsutego, ktorego nikt nie jest w stanie uratowac przed upadkiem...a najbardziej przerazajace jest to, ze to nie jest jedynie przygnebiajaca wizja filmowa, ale rzeczywistosc...