################################################################################ ####
#######################
Eeee, nie sądzę. Ma rzeczy wybitne, ale ma też kilka (nieco) słabszych na koncie. A Stanley to raczej poniżej poziomu arcydzieła nie schodził zbyt często.
Eeee, nie o to chyba chodzi. Chodzi o zagadkę, która jest na jego blogu. A jeżeli nie tylko o to i autor tej wypowiedzi naprawdę wierzy w Finchera jako jedynego następcę Kubricka, muszę się z tym stanowczo nie zgodzić. Kubrick miał na swoim koncie wielkie dzieła przez duże W, Fincher ma tylko jedno wielkie dzieło. Mam tu na myśli najbardziej ponury film w historii kina czyli "Siedem", bo "Podziemny krąg" już nie wywiera na mnie tak silnego wrażenia jak kiedyś. Powiedziałbym, że do Finchera o wiele lepiej pasuje miano ucznia Hitchcocka.