Dustin Hoffman

Dustin Lee Hoffman

8,5
34 129 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Dustin Hoffman

szkoda, mi go. Bo wg mine jest to poziom geniuszy co Brando, DeNiro czy Pacino a barrrdddzzzzoooo rzadko spotyka sie kogoś kto go podaje w wyliczance na najlepszego aktora.

Szajba

Ja go podaję w wyliczance na najlepszego aktora. I to powinno być dla Dustina największym powodem do dumy.;-)

Wielka aktorska trójca: Dustin Hoffman - Jack Nichoslon - Marlon Brando.

_Ja_

No ty tak. Bo masz pojęcie o kinie. A są tacy co podają Pacino i DeNiro bo Ci dwaj są najczęściej wymieniani. Po prostu się tak przyjęło.

Wielka aktorska trójca: Anthony Hopkins - Robert DeNiro - Anthony Quinn :)
Pozdrawiam

Szajba

Szczerzę mówiąc nie do końca rozumiem Twoją admirację dla Quinna.
Owszem - aktor jest dobry (ba, bardzo dobry), ale brak mu jakiejkolwiek roli, którą wpisałby się na stałe na karty kinematografii.

Hopkins ma Lectera, Nicholson Torrance'a i Mc Murphy'ego, Dustin ma Absolwenta, Raymonda Babbita oraz Maratończyka, Brando ma Witka od Korleonów oraz Kurtza, Connery ma Jamesa Bonda, Pacino to Montane'a, Serpico i Michael, De Niro w swym dorobku ma Taksówkarza oraz młodego Witka, Humphrey Bogart to na zawsze Philip Marlowe i Rick z pod Casablanci, Douglas na zawsze pozostanie w pamięci, jako bohater Czarnego deszczu, Newman i Redford pomijając rolę inne-świetne, to panowie z Żądła, a Henry Fonda zapisał się, jako Ostatni Sprawiedliwy z Dwunastu Gniewnych Ludzi.

Teraz pytanie: Jaką rolę Quinna będzie nieco ponad przeciętny widz pamiętać za ćwierć wieku?

_Ja_

No akurat Hoffman z tego względu też nie stoi najlepiej bo jest pomijany i jak widać mało znany(patrząc na forum Pacino, DeNiro czy Brando). Zagłębiając sie w filmografie Hoffmana widzimy jaki z niego genialny aktor. NIe inaczej jest z Quinnem.

użytkownik usunięty
Szajba

To prawda ze Hoffman to swietny aktor. Ostatnio widzialem go w "Pachnidle" i okazuje sie ze swietnie radzi sobie z j.francuskim. To nie prawda ze on taki biedny i nie doceniany przez publicznosc. Na naszym rankingu ma dobra pozycję, ale tez i na innych forach stoi całkiem wysoko. Racja ze nie ma charakterystycznych ról, a skoro użytkownicy czesciej odwiedzaja i udzielaja sie na forach De Nira i Alfreda Pacino to oznacza ze oni wniesli wiecej do historii kina. Skoro mowa juz o nie doenianych aktorach to wspomne po raz kolejny o Harvey Keitelu.

użytkownik usunięty
_Ja_

Być może w takich filmach jak: "Grek Zorba", "La Strada", "Viva Zapata!".

No dobra - Grek Zorba. Trafiony zatopiony...

La Strada i Viva Zapata to już filmy dla węższego grona kinomanów (choćby z tego względu, że są trudno dostępne).

użytkownik usunięty
Szajba

Wyżej oczywiście odpowiedź na pytanie użytkownika "Ja", jakie role Quinna przejdą do historii.

Twierdzenie, że im więcej wpisów na filmwebie, tym aktor bardziej zasłużył się dla kinematografii jest bardzo, bardzo ryzykowne... Jeden krótki przykład z okazji zbliżającej się premiery "Piratów z Karaibów", Bloom 488 wpisów, Keira Knightley 251, a najwybitniejszy z nich Geoffrey Rush 12. Wydaje mi się, że większe szanse na powodzenie ma teza odwrotna - im mniej wpisów tym lepszy (lecz mniej popularny) aktor.

Co do Hoffmana, myślę, że coś w tym jest, że osoba zapytana o najwybitniejszych aktorów jednym tchem wymieni De Niro, Pacino, Nicholsona i Brando, a dopiero po chwili zastanowienia nadchodzi refleksja, że choćby Hackman, Newman, Hoffman, Hopkins też zasługują na miejsce obok nich. Zresztą mi bardziej podobają się teraz role Hoffmana, niż De Niro i Pacino... De Niro od "Gorączki", "Kasyna" i "Uśpionych" nie zrobił chyba nic wartościowego (wyjątkiem jest "Dobry agent" i mam nadzieję, że już na dobre odzyskał formę...); Pacino trochę lepiej, ale ostatnią naprawdę dobrą rolą była ta w "Bezsenności". Przebłysk geniuszu pojawił się w "Kupcu Weneckim", dobry w "Rekrucie", ale nic więcej.

Natomiast Hoffman chyba najlepiej zrozumiał, że powoli mija czas jego pokolenia, nie powstają już filmy na miarę lat 70. i trzeba spróbować czegoś nowego, pójść inna drogą. Zdecydował się na częstsze granie w rolach drugoplanowych - wypada w nich wyraziście, przekonująco, brawurowo, często kradnie show młodszym kolegom. Tak było w "Pachnidle", "Przekręcie doskonałym", "Jak być sobą", "Marzycielu", "Przypadku Harolda Cricka". Dziś Dustin nie musi nic udowadniać, ma dwa Oscary, sporo świetnych ról w ważnych filmach, niejednokrotnie dowiódł, że jest aktorem genialnym i dlatego teraz może pozwolić sobie na taką trochę "zabawę w kino";)

"Twierdzenie, że im więcej wpisów na filmwebie, tym aktor bardziej zasłużył się dla kinematografii jest bardzo, bardzo ryzykowne..."

Nie tyle ryzykowne, co kretyńskie. Ale JA z pewnością tego nie powiedział:)


"Co do Hoffmana, myślę, że coś w tym jest, że osoba zapytana o najwybitniejszych aktorów jednym tchem wymieni De Niro, Pacino, Nicholsona i Brando, a dopiero po chwili zastanowienia nadchodzi refleksja, że choćby Hackman, Newman, Hoffman, Hopkins też zasługują na miejsce obok nich."


Dlatego ze filmy Hoffmana nie sa tak popularne jak na przykład Ojciec Chrzestny, Lot Nad Kukułczym Gniazdem. Tylko dlatego. Jednak to wielki aktor, zasługujący na miejsce w pierwszej dziesiątce najwybitniejszych ludzi kina...

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

1. "Ja" rzeczywiście tego nie powiedział - powiedział to klinaro;)

2. Chyba jednak jest kilka popularnych filmów - "Absolwent", "Sprawa Kramerów", "Tootsie", "Rain Man", "Hook"... No i większość po roku 2000. Hoffman jest jednak znany i w moim przekonaniu mimo wszytko nie zawsze przez widzów doceniany. Przynajmniej w Polsce, bo z tego co się orientuję (m.in. po przeczytaniu jego biografii) w Ameryce udało mu się połączyć wizerunek gwiazdy w filmowej z wybitnym aktorem.

Pozdrawiam!

Oprócz wymienionych przez Ciebie nadal wielbione są Nędzne Psy Sama od Peckinpahów, Papillon, w którym partnerował mu Steve Mcqueen oraz genialny Maratończyk (mój ulubiony film z Dustinem), którego obejrzeć będziemy mieli okazję dziś o 22.30.

Szczerzę mówiąc, nie wiem dlaczego tak niskie notowania wśród widzów ma Dustin. Przecież on w niczym nie ustępuje tym największym!

użytkownik usunięty
_Ja_

Być może dlatego, że nie zagrał chyba żadnej spektakularnej, kultowej, widowiskowej roli. Pacino, Nicholson, Brando, DeNiro takie role zagrali; odpowiednio "Człowiek z blizną", "Lot nad kukułczym gniazdem" "Ojciec chrzestny", i "Tramwaj zwany pożądaniem", "Taksówkarz".

Hoffman (wraz z Hackmanem), poza znikomymi wyjątkami, nie grali w wysokobudżetowych filmach, nie grali postaci, które mogłyby być w jakiś sposób kultowe czy podziwiane - skupili się na kreacjach zwykłych, typowych czasem pozornie nieciekawych ludzi. Oczywiście to uogólnienie, można by z tą tezą podyskutować (kultową rolą Hoffmana mogłaby być ta z "Absolwenta"), ale taki jest wokół nich klimat.

Tyle moich przemyśleń (jak zwykł mawiać Przemysław Edgar "Gosiu" Gosiewski) w tym zakresie;) Pozdrawiam!

Gdyby nie to co tu przeczytałem, to nie podejrzewałbym iż Dustin Hoffman jest mniej popularny niż DeNiro i Pacino, a już tym bardziej Brando, z moich rozmów z kolegami wynikało, że jest wręcz odwrotnie, a Absolwent, co akurat dziwne, jest dużo lepiej znany niż Taksówkarz. Oczywiście nie jest on najpopularniejszy, gdyż jest duża grupa osób, których znajomość filmu ogranicza się do tytułów takich jak Piraci..., Shrek, Straszny film i czasem Piła, oni kojarzą zwykle Deppa i Blooma, ale zazwyczaj tylko kojarzą.

Morgan_Mortimer_Graff

Ktoś tu napisał,że Hoffman czy Hackman nie zagrali kultowych,głośnych w świecie kina ról.
Role Hoffmana w Absolwencie i Rainmanie temu zaprzeczają.Hackman to Francuski łącznik i Bez przebaczenia.

użytkownik usunięty
Iluvatar

Ja napisałem, że nie zagrali wielu kultowych ról. I dalej tak sądzę.

Ogólna teza jest taka: Hackman i Hoffman są aktorami z tej samej wysokiej półki, co De Niro, Pacino i Nicholson, tylko jakoś się ich mniej docenia. Moim zdaniem z grubsza dlatego, że nie grali kultowych ról, nie stali się ikonami, nie byli głosami swego pokolenia.

Pacino miał "Ojca chrzestnego" i "Człowieka z blizną"; Nicholson "Lot nad kukułczym gniazdem"; De Niro "Taksówkarza" czy "Chłopców z ferajny". Wszystkie postaci z wymienionych filmów są wyjątkowe, ikoniczne, jakoś zapisały się w historii kina - często je przetwarzano, odnoszono się do nich, cytowali je inni reżyserzy. Hackman i Hoffman takich ról nie zagrali.

Dlaczego? Ponieważ celowali w coś innego. Kreowali raczej postaci zwyczajne, codzienne ("Sprawa Kramerów) , czy wręcz banalne ("Rozmowa"). W tym osiągnęli doskonałość i mistrzowtwo. Zgoda, że jest to teza ryzykowna (przeczy jej "Absolwent" Hoffmana i "Francuski łącznik" Hackmana), ale myślę, że cos na rzeczy jest - do pewnego stopnia można wytłumaczyć tym to, że wymieniając np. piątkę najwybitniejszych aktorów, często się ich niesłusznie pomija.

Jeśli ktoś ma inne zdanie to chętnie podyskutuję.

PS
Czemu rola Hoffmana w "Rain Manie" miałaby być kultowa? Moim zdaniem była nowatorska, odważna, przeciewała szlaki (później niepełnosprawnych czy chorych grali DeNiro, Pacino, Penn - ale to Hoffman był pierwszy), mistrzowska warsztatowo i słusznie nagrodzona Oscarem - ale nie kultowa.

Pozdrawiam!

Rola w Tootsie na pewno jest niecodzienna, a była powielana tyle razy przez innych aktorów (m.in. Robin Williams), że zasługuje na miano kultowej.

Czy Hoffman grywał postaci zwyczajne? Oprócz wyżej wymienionego Tootsie, niecodzienna była rola w Rain manie, Małym wielkim człowieku, Papillonie, Nocnym kowboju, Epidemia...

użytkownik usunięty
_Ja_

Ale spójrz: kogo Hoffman gra w "Tootsie"? Podrzędnego aktora, który nie może dostać roli - codzienność aż do bólu. Nawet gdy już się przebiera to stawia czoła raczej typowym problemom, jak miłość itp.

"Mały wielki człowiek", mimo że konwencja westernu, też jest to zwyczajny człowiek - raczej ściemniacz z tego, co pamiętam, który nie dokonuje spektakularnych i bohaterskich czynów a jego działaniem kieruje przypadek.

"Nocny kowboj" toż to drobny złodzejaszek, który odnajduje prawdziwego przyjaciela i umiera; w dodatku w interpretacji Hoffmana jest mocno obleśny...

"Epidemii" nie widziałem.

Nie wiem, czy mnie dobrze rozumiesz. Porównaj sobie choćby role Hoffmana z "Nocnego kowboya" i Pacino z "Człowieka z blizną" - Tony zdobywa upragnioną władzę, pieniądze, kobietę. Można go podziwiać, zazdrościć mu sukcesu (pozornego). Obydwoje w końcu umierają, ale jak? Hoffman przez sen w autobusie; Pacino w efektownej strzelaninie. I tak z grubsza toczyły się dalsze ich kariery. Gdy Pacino był superbystrym gliną i zabijał superbystrego przestępcę w "Gorączce", Hoffman grał rozwiedzionego ojca, który szuka pracy. Itd. - przykłady można by mnożyć;) Pozdr.!

W takim aspekcie - rzeczywiście - Hoffman zazwyczaj grał postaci zwyczajne. Zazwyczaj, bo we wspomnianej Epidemii (film niezły, więc w sumie polecam zobaczyć)i w Kuli był prawdziwym bohaterem.
Z tego, co mówisz, wynika również, że w Maratończyku też był niezwykły.

_Ja_

O ile rola w nie do końca udanej Kuli jest faktycznie bardzo dobra, to Epidemia jest tak strasznie typowym katastroficznym gniotem (jak np. Ataki grzechotników, a także inne tego typu, że nie ma się nastroju do podziwiania kunsztu Dustina.

Morgan_Mortimer_Graff

Epidemia jest dobra, póki nie zaczynają się dziać rzeczy na zasadzie "zabili go i uciekł", najzwyklejszy w świecie bezzasadny deus ex machine. Do sceny, w której Dustin wsiada do helikopteru film jest niezły.
Mimo że Petersen jest reżyserem nierównym (z jednej strony świetny Das Boot, z drugiej beznadziejna Troja), to szanuje jego twórczość...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones