Edward NortonI

Edward Harrison Norton

8,8
100 569 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Edward Norton

Odkryłam niedawno "na nowo" Nortona. Pamiętam jak lata temu oglądając program muzyczny "30 Ton" (ciekawe czy ktoś to w ogóle pamięta ;)) zaintrygował mnie niesamowicie teledysk Dust Borthers "This is your life" ze scenami z "Fight Club". Od tamtej pory bardzo chciałam obejrzeć ten film (głównie ze względu na Brada Pitta), a że było to na długo przed era CDA to trochę się naczekałam. I o dziwo gdy już go zobaczyłam to nie Brad Pitt (choć bardzo mi się w tym filmie podobał), a właśnie Norton wywarł na mnie największe wrażenie. Potem obejrzałam jeszcze "Więźnia nienawiści", który na zawsze pozostanie dla mnie jedną z najwybitniejszych kreacji Edwarda, a później gdzieś uciekło moje zainteresowanie tym aktorem.


Od tamtej pory minęło sporo czasu ;). Siedząc ostatnio w domu na L4 tak ni z tego, ni z owego przypomniał mi się "Wiezień nienawiści" i oglądając go mój zachwyt nad aktorem powrócił. Korzystając z nadmiaru wolnego czasu obejrzałam oczywiście ponownie "Podziemny Krąg", a także po raz pierwszy "Lęk Pierwotny" (rewelacyjny debiut!) Oczywiście nie skończyło się na tym i poszerzyłam moją znajomość filmografii Nortona o kolejne pozycje. Nie napisze niczego nowego stwierdzając, że według mnie jest to aktor niesamowicie wszechstronny, nietuzinkowy i magnetyczny. Do "Birdmana" zabierałam się kilka razy: widząc słynne zdjęcie jak Keaton walczy z roznegliżowanym Nortonem jakoś nie czułam się zachęcona żeby obejrzeć ten film. Ale w końcu wyczerpując już wszystkie co ciekawsze pozycje z filmografii Edwarda, oglądnęłam i "Birdmana". I Norton po raz kolejny mnie zachwycił. Nie wiem ile razy oglądałam jego pierwszą scenę w filmie (gdy poznają się z Michaelem Keatonem), gdzie po raz kolejny demonstruje niesamowity wachlarz umiejętności przeskakując od postaci aktora Mike’a Shinera do postaci, którą Mike gra w sztuce Riggana jakby zmieniał skarpetki. Zachwyciły mnie także sceny z Emmą Stone na dachu, gdzie w cudowny sposób ukazuje tę bardziej subtelną i prawdziwą stronę Mike'a.

Ale.... nadmiar wolnego czasu nie zawsze jest dobry ;). Na nowo zainteresowana Nortonem, poczytałam trochę na jego temat, pooglądałam trochę wywiadów i przyznam, że byłam w ciężkim szoku czytając że ten (tylko pozornie?) inteligentny i sympatyczny facet, jest jedną z bardziej nielubianych osobistości w świecie filmu. Praktycznie pod każdym artykułem czy klipem z nim znajdują się komentarze z których dość jednoznacznie wynika, że to straszny palant z wyjątkowo wybujałym ego. Mam świadomość, że ogólnie całe Hollywood to, z małymi wyjątkami, jedno wielkie zbiorowisko narcyzów i egocentryków, ale Norton wskoczył chyba na jakiś inny poziom. I nie chodzi tylko o to, że Ed podobnie nieustannie miesza się do pracy reżyserów i montażystów, czy nawet o całą „przemiłą” wymianę oświadczeń prasowych z Marvelem. Jon Voight dostawał ponoć białej gorączki nagrywając z nim sceny w „W cieniu chwały”, a Michael Keaton niespecjalnie udawał, że nie przepada za Edem w „Birdmanie”. Zachowanie Nortona skrytykował nawet w jakimś Q&A dzieciak grający w „Moonrise Kingdom”! Śledziłam już w swoim życiu kariery kilku aktorów, i każdy miał na koncie jakieś „grzeszki”, ale nigdy nie widziałam tak dużej niechęci ze strony środowiska jaką można zaobserwować w stosunku do Nortona. Przykre i rozczarowujące, że taką reputację sobie wyrobił.

Zapewne to m.in. właśnie dlatego ostatnią godną uwagi pozycją w filmografii Nortona jest „Birdman” z 2014 r. Przypuszczam, że reżyserzy wolą dla świętego spokoju i harmonijnej pracy obsadzić kogoś być może mniej utalentowanego, ale też „łatwiejszego” we współpracy. Zapewne są też inne powody: sam Noroton przyznał w jakimś wywiadzie, że coraz bardziej odchodzi od aktorstwa, bo wciągnęły go inne rzeczy - rodzina, dziecko, działalność charytatywna i na rzecz ochrony środowiska.

Ja czekam z zaciekawieniem na „Osierocony Brooklyn” i wydaje mi się, że to dla Nortona, a może nawet bardziej jego fanów trochę takie aktorskie „być albo nie być”. Nie od dziś wiadomo, że jest to projekt niesamowicie drogi aktorowi. Zaadaptował, nakręcił, zagrał. Jeżeli to się nie uda poniesie klęskę na całej linii i nie zdziwi mnie jeśli wtedy już całkowicie porzuci świat filmowy i poświęci się swoim innym zajęciom. A szkoda by było, bo choć jego reputacja bufona-perfekcjonisty kładzie się dla mnie cieniem na jego osobie fanką jego niezaprzeczalnego talentu aktorskiego będę już chyba zawsze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones