Cóż za ironia losu, bo w swojej dalszej karierze filmowej po "Znikającym punkcie" zajmowała się głównie kostiumami:-)
Fantastyczna scena. A pisze to jako kobieta. Imponuje mi luz i swoboda nagiej motocyklistki, naturalność, poczucie wolności i pewności siebie. Dla mnie jeden z symbolów hipisowskiej rewolucji.
Jestem świeżo po seansie na TVP Kulturze i podczas tej sceny było mi tak gorąco, że aż musiałem klimatyzację włączyć na minus. Ogólnie cały film to rewelacyjne kino. Wiadomo może co się z Gildą Texter dzieje obecnie?