Niech mi ktoś wytłumaczy:
- pierwszych jego filmów nikt w zasadzie nie widział, w dodatku mają tragiczne noty
- Blade jest w porządku filmem, ale to pewnie nie dlatego, bo reżyser lepszej, pierwszej części ma jedynie 70 głosów
- Hellboye to dobre kino rozrywkowe, ale patrząc na ekranizacje komiksów, to przykładowo reżyser znacznie lepszych Avengersów, a więc Joss Whedon ma ledwie 900 głosów, tym bardziej większość z nich jest za serial Firefly, wiec też odpada
- filmy, które wyprodukował to przeważnie gnioty (Mama, Zaraz Wracam, Nie bój się ciemności)
- jedynym powodem in plus może być Labirynt Fauna, ale wątpię by tylko po jednym tytule wzrosło nagle tak wielkie uwielbienie del Toro
A więc o co chodzi? Przy każdej wzmiance, że Del Toro się za coś zabiera nagle pojawia się mnóstwo głosów za? Ale w zasadzie z jakiej paki? Przecież nic wielkiego jeszcze nie nakręcił...
http://oniryzmovie.blogspot.com/2013/07/210-k-third-millennium-monster-movie.htm l
tu wszystko tłumacze :)
nie przekonałeś mnie tym tekstem, sam doceniam wizję Del Toro - w świetnym stylu zrealizował Hellboye i Labirynt Fauna, ale skąd aż taaaaakie uwielbienie, niemal na skalę Petera Jacksona, to dalej nie wiem. Uważni docenią, ale żeby zaraz tak duży rozgłos to tego nie rozumiem, jak zresztą sam napisałeś jego wcześniejsze filmy to raz słabe raz lepsze, a o Pacific Rim nie można wiele na razie powiedzieć, bo nikt tego jeszcze nie widział.
Jackson jest porównywalny, podobny okres kręcenia filmów, podobny poziom pierwszych filmów (w tym Zły smak i Martwica mózgu jak na tamten okres to okropieństwo - dopiero później stały się kultowe) i gdyby nie Władca to kasy nie byłoby na King Konga czy Hobbita, nie byłoby możliwości produkcji czy produkcji wykonawczej takich filmów jak Dystrykt 9
del Toro jest po prostu dobry, specyficzny i szalenie zaradny - tak jak Jackson.
a tu druga część artykułu o nim: http://oniryzmovie.blogspot.com/2013/07/211-k-third-millennium-monster-movie.htm l
i nie mam zamiaru nikogo przekonywac, są różne gusta, ja gościa lubię a dokładnie to lubię jego produkcje.
co do Pacific Rim - będę we wtorek na seansie to napiszę co widziałem :)
Ja go również lubię, tyle że nie rozumiem skąd takie halo :)
a co do stwierdzenia "Jackson jest porównywalny" to moim zdaniem baaardzo na wyrost; początkowe filmy może zalatują kiczem, ale to już klasyka gore, czy tak będzie z pierwszymi filmami Del Toro - nie sądze. Poza tym o fenomenie Władcy nawet nie trzeba mówić, wszystkie produkcje Del Toro razem wzięte i pomnożone przez 100 nie mają takiego uznania. Poza tym gdyby było mało, to są jeszcze, trochę już zapomniane, Niebiańskie Stworzenia. Del Toro przy Jacksonie to po prostu kilkanaście półek niżej, dobrze prosperujący uczeń to tak, ale nic więcej na razie.
Ok, nie zgadzam się z tym bógwiejakim Jacksonie...
ale szanuję Twoje zdanie, chociaż wiesz, porównywanie teraz reżyserów też na wyrost... mają kupe kasy i kilka fajnych pomysłów, zobaczymy co z nimi za kilka lat :)
Władca Pierdzieli ? O czym ty mówisz? Lezą jakieś pokurcze do yebanego wulkanu przez 3 filmy i kuwa dojsc nie mogą. Tam nawet yebane drzewa chodziły.
Hobbity z kolei oceny 1/10 wszystkie 3
No i jak tam? Widziałeś Pacific Rim? Ja byłem dzisiaj, no i moja opinia o Del Toro wcale się nie polepszyła, a wręcz zepsuła, bo ten film to po prostu zwykły blockbuster, nawet słabszy ot takich Transformersów, którzy są cały czas wyśmiewani, Bay swój chaos lepiej ogarnął niż Del Toro - w mojej opinii, a Pacific Rim to taka bajeczka z nieciekawą historią, ale niezłymi efektami
Nie wiem, Labirynt Fauna to średniak, Mama to bajeczka a reszta to niestety bajeczki DOSŁOWNIE. Oglądałem bo MNIE ZMUSZANO ale miara przebrała się po Pacific Rimie i z czystym sercem przywalam mu z liścia 1/10
Dziękuję, dowidzenia.
EDIT: sumieniem a nie sercem :D Nie wiem o czym myślałem.
Ok. Labirynt Fauna to arcydzieło. Mama to baśń dla dorosłych, o ciekawej i niesztampowej fabule. Kręgosłup Diabła - genialny, ciekawy, dobrze zrobiony i przerażający w ten piękny sposób. To samo tyczy się Sierocińca, choć ten film zachwycił mnie minimalnie mniej. Nie masz prawa go oceniać w ten sposób, jeśli nie lubisz filmów w tym "stylu". To tak, jakby człowiek nieznoszący fantastyki wrócił z Władcy Pierścieni i jego jedyne spostrzeżenia byłyby "nie logiczny, kiczowaty, nie podobał mi się". Ja choć nie lubię komedii, potrafię docenić taką, która byłaby dobrze zrobiona, czy ciekawa.
Pacific Rim mi nie zaimponował, ale nie narzekam. Był ciekawszy niż Transformers (podobało mi się to, że nie cisnął tak romansem i, że wszystko nie skończyło się cudownym połączeniem kochanków).
Dlatego mama ma u mnie 7 :) Bo oceniam filmy według gatunku w jakim są osadzone a nie według tego czy mi się podoba czy nie, tak więc, PUDŁO, ale dizekuję za zrównoważoną wypowiedź bez hejtów.
Labirynt Fauna to współczesne arcydzieło, a swoją klasę pokazał już we wczesnych filmach- Kregosłup Diabła albo Cronos. Nawet romans z hollywood nie wyszedł mu na złe, przecież obie części Hellboya tak jak i Pacific rim reprezentują wyraźnie wyższą klasę od typowych blockbusterów.
Ja widziałem wszystkie (poza krótkometrażówkami) i go uwielbiam.
Twoje podejście jest takie: nie widziałem jego filmów więc go nie lubie.
No bardzo ciekawy wniosek Ci powiem, zważywszy fakt, że poza pierwszymi trzema widziałem całą resztę, no hmm.. pewnie w tym rzecz.
może niech najpierw Jackson stworzy coś na poziomie Labiryntu Fauna to będzie ich można porównywac, na razie sie nawet nie zbliżył, i prawde mówiąc jestem przekonany że nigdy sie nie zbliży. Brak mu wizji i oryginalności del Toro, choć w blockbusterach dobrze sobie radzi.
Mimo, że czasem porównuję twoje gusty i jakby odejmujesz to, co ja bardziej cenię, to zgodzę się kurde tutaj z tobą w 100%.
Może nie uwielbiam, ale bardzo sobie cenię Guillermo za filmy:
1. Labirynt Fauna 10/10
2. Kręgosłup Diabła 8/10
3. Sierociniec 8/10
4. Crimson Peak 7/10
5. Hobbity po 7 i 8
6. Oczy Julii 6/10
Hellboy'e czy Pacific to całkiem udane przerywniki - na czymś trzeba zarobić ;) Od czasu Labiryntu i Kręgosłupa przychylnym okiem patrzę na to, co ma etykietkę 'del Toro'. Natomiast filmy takie jak Blade czy Mutant mogą "przytrafić się" każdemu ;)
Del Toro łamie wszystkie Hollywoodzkie zasady, ma swoją wizję i się tego trzyma. Widziałem wszystkie jego filmy, ale Nie porównywałbym go do Jacksona. Owszem obaj panowie zasłużyli na swoje miejsce w Panteonie, ale porównywać to mogą siebie nawzajem :) Ale bez przesady, że jeszcze Whedona mieszasz do tematu, to zupełnie inna liga i zupełnie inne wydawnictwo, jeśli już o komiksach mowa. Marvel to topowa marka, więc nie ma się co dziwić że Avengers to taki sukces skoro prawie cały film to akcja na zielonym tle. Hellboy jest z wydawnictwa Dark Horse, więc czemu innym wydawnictwom nie dać szansy pojawienia się na srebrnych ekranach? Ale trzeba przyznać, że z nienajgorszym skutkiem.
Źle zrozumiałeś wątek z Whedonem. Na tamten moment przy innym systemie głosowania w ogóle miał dużo mniej głosów od Del Toro. Gdyby miał więcej to właśnie nie byłoby w tym nic dziwnego, jak napisałeś, bo zrobił kasowe Avengersy m.in., ale właśnie w tym rzecz, że miał mniej. O wiele mniej.
No i właśnie dlatego dochodzimy do meritum sprawy, bo żaden z filmów Del Toro popularnością i wpływami z kin nie zbliżył się nawet na odległość Avengersów (myślę, że wszystkie łącznie tyle nie zarobiły), a mimo to Del Toro bił na głowę Whedona, jeśli chodzi o liczbę głosów, a Whedon przypomnijmy stworzył też kultowe "Firefly" i jego filmową wersję "Serenity", dlatego dziwiłem się wówczas popularności GDT. To było jeszcze przed Pacific Rim i Crimson Peak. Jasne, ma swój nietypowy styl, ale wciąż to imo było za mało, jak na taki fejm.
Na FW, owszem jest popularny ale jak ile razy rozmawiam z kimś o filmach, serialach np. ze swoimi kumplami to patrzą na mnie jak na debila xD.
Lubie jego styl bo ma gdzieś Amerykańskie zasady kręcenia filmów i tyle.
Polecam jego książkę ''Wirus'' i ''Upadek''.
Pozdrawiam i dziękuję za kulturalną konwersacje, bez spin i wyzwisk :)
Nie chodzi tylko o nietypowy styl. Podaj mi innego reżysera, który w jednym filmie potrafi trawestować zarówno klasykę literatury grozy (machen, blackwood) obrazy symbolistów i przy okazji miejscowy folklor. Nie znam nikogo, kto robi tak ambitne, bogate w znaczenia filmy, a jednocześnie tak przystępne i uniwersalne. Już nie wspominając o obrazowości w jego filmach. Monstra z Hellboya czy Labiryntu to konceptualne arcydzieła, piękne w swojej potworności i zapadające w pamięć na bardzo długo.
Śmieszna sprawa, uświadomomiłam sobie, że go uwielbiam dopiero pare dni temu oglądając Łowców Troli, z łokciem opartym na książce Upadek, którą właśnie czytam (pierwszy tom przeczytany, serial obejrzany), wchodze sobie na jego strone, a tu wszystko od Kręgosłupa Diabła obejrzane, same wysokie oceny (tylko Nie bój się ciemności na 5). Zaczne go uwielbiać bardziej śwaidomie ;)
Del Toro jest bardzo artystyczny jak dziwnie by to nie brzmialo. Taki Burton naszych czasow. Facet ma swoj styl, a ze przy okazji jest on bardzo unikatowy (ten styl) to nie dziw, ze ludzie szaleja. I tutaj nawet na dalszy plan schodzi mala ilosc filmow, bo wystarczy spojrzec na taki ''Labirynt fauna''. Juz mniejsza o to, czy komus ten film sie podoba czy nie. Ogladajac ''Labirynt fauna'' czlowiek czuje sie jak w teatrze, poza tym technicznie plasuje sie na szczycie. Jest krew filmowa i krew guillermowska - porownaj je sobie :D Ja najbardziej ubolewam nad tym, ze upadl projekt kolejnej czesci ''Silent hill'' (gry), w ktora Guillermo byl zaangazowany. Jakby to doszlo do skutku to bylaby to najstraszniejsza i najbardziej psychodeliczna forma sztuki jaka swiat widzial. Jak chcesz to obczaj na yt ''P.T. Gameplay''.
Pierwsze ale: Reżyser Avengersow nie miał wpływu na ich wygląd. Miał taki wpływ na formę filmu jak technik od dźwięku bądź gość od efektów specjalnych. Nawet bez sprawdzania, daję sobie rękę uciąć że Hellboy jest filmem znacznie bardziej "autorskim" gdzie reżyser miał realny wpływ na produkcję i post-produkcję. I najważniejsze - Hellboy jest filmem lepszym od Avengersow :-) Reszta jest oczywista.
Jak widać tutaj każdy ma inne zdanie na temat każdego filmu, sztuki nigdy się nie zrozumie, bo tak na prawdę nie wiadomo jakie są kryteria. Zachwycają się bo jak widać po tytułach, to chłop robi progres. Przecież nikt nie zaczyna od arcydzieł i trzyma formę do końca. A druga sprawa, nic mnie bardziej nie śmieszy jak sugerowanie się ocenami na filmwebie. :P