Gdyby nie ten shitowy "Rejs w nieznane" to Ritchie byłby, obok Tarantino, moim ulubionym reżyserem. Ale spieprzył wszystko tym shitem z Madonną. Aż żal to oglądać.
każdemu reżyserowi może sie zdarzyc wtopa, bądź bardziej wyrozumiały. to jest dowód na to ze Guy nie sprawdza jako reżyser komedi romantycznych, i pewnie sam to wie, i juz wiecej takowej nie nakręci;d.
ulegl zonce i zrobil dla niej te przysluge, ze obsadzil ja w filmie kreconym tylko dla niej - a niech sie kobita pokaze na wielkim ekranie
nie widzialem tego filmu i nie zamierzam, bo wiem, ze odbiega on od typowego charakteru richie'ego
i tym wlasnie sposobem on nadal jest moim ulubionym rezyserem obok tarantino xD
Komedie romantyczne nie dla niego. Do Przekrętu, Porachunków, Rock'n rolli
i Sherlocka bede jeszcze powracał nieraz