kolejność przypadkowa:
1-Hayden Christensen
2-Orlando Bloom
3-Josh Hartnett
4-Keanu Reeves
5-Ashton Kutcher
Nie zgodzę się z numerem 3. W Helikopterze w ogniu zagrał bardzo dobrze. A Orlando radził sobie jako Legolas.
Ja bym się też do Reeves'a nie przyczepiała. Widziałam go w wielu filmach i wyrobił sobie u mnie pewien szacunek.
Widziałam Kutchera w "Efekcie Motyla" i był świetny! Drewniany to chyba ostatani przymiotnik ktory do niego pasuje. Dopiero wtedy go doceniłam i polubiłam, ponieważ wcześniej zraził mnie filmem pdt. "Stary, gdzie moja bryka?". Podobał mi sie także w komercyjnej, ale śmiesznej komedii romantycznej "Co sie zdarzyło w Las Vegas".
Keanu także jest dobrym aktorem, widzialam go M.IN.w "Słodkim listopadzie", gdzie mnie wzruszył, w "Contastantine" gdzie zaimponował, a także oczywście "Adowkacie Diabła", gdzie sie go prawie bałam. Jest bardzo popularny i gra często w komerchach typu "Speed" i "Matrix", ale można mu to wybaczyć.
Do Hydena mam sentyment przez Star Wars, ale się jeszcze o nim nie wypowiem (jestem jescze przed obejrzeniem "Awake";))
Co do reszty aktorów z Twojej listy mam mieszane uczucia, ale dopisałabym tam także Macieja Zakościelnego :P