Hugh JackmanI

Hugh Michael Jackman

8,6
79 290 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Hugh Jackman

Nie dal sobie rady z rolą w Nędznikach. Cały film na jednym dźwięku i na jednym wyrazie
twarzy. Może to kwestia tego, że był na ekranie prawie caly czas, a piosenki ktore
wykonywał były najmniej charakterystyczne ale w pewnym momencie jego rola zaczela
mnie męczyć i troche irytować.

zuza_k

Mnie bardzo się podobał w tej roli, szczególnie początkowe sceny. Aktorstwo na najwyższym poziomie.

kilifili

Zgadzam się, scena w której śpiewał w kapliczce (czy kościele) wgniotła mnie w fotel, facet był genialny.

zuza_k

Według mnie bardzo dał rade. Kto czytał książki ten powinien docenić jego kreacje. Podkreślam, że przez taki banalny gatunek, jak musical bardzo ciężko zobrazowac tak rozbudowaną postać. Hugo wyraźnie ukazuje przemianę wewnętrzną, stan zewnętrzny i wewnętrzny Valjean'a - nie tylko za pomocą narracji, ale bardzo często przez jego wypowiedzi, jak i mowe ciała. A ponieważ w musical'u mamy z góry nakreśloną choreografię oraz wymyślony tekst piosenki, (który słabo opiera się na książce) to dosyć ciężko uchwycić ducha Jean'a. Jackman za pomocą samej ekspresji uzewnętrznia te wszystkie cechy charakteru, stąd ode mnie wielkie brawa

Black_Smog

mi się wydaje, że chciał za dobrze o ile można tak to nazwać. Odnioslam wrażenie ze koniecznie chciał wszystkich wzruszyć, a bardziej cenie takich aktorów, którzy znają swoją wartość i nie starają się nic udowodnić. Ale nie chce tu sie z nikim kłócić kazdy ma prawo do swojego zdania, jakby wszyscy myśleli tak samo byłoby nudno :)

zuza_k

Ja myślę, że to kwestia tego, że film jest musicalem ;) Niestety by pokazać takie postaci, jak w "Nędznikach" to bez przesadyzmu się nie obejdzie. To zbyt psychologiczny i smutny obraz, aby go móc z taką łatwością przedstawiać za pomocą "śpiewanych scenek".

zuza_k

Ja uważam że przeszedł sam siebie, był poprostu genialny, a reszte filmu oglądałam właściwie dla niego :)

zuza_k

Moim zdaniem obsada 'Nędzników' była dobrze dobrana i zarówno Jackman jak też Crowe czy Redmayne wpasowali się w swoje role i perfekcyjnie je odegrali ;)

kropeczka9

Co do Crowe i Redmayne'a to się zgadzam. Byli świetni!

zuza_k

To ciekawe, bo ja odniosłem wręcz przeciwne wrażenie, zwłaszcza co to "śpiewania na jednym dźwieku". Tak jak lubię Russela i cenię jego filmy, tu tutaj własnie ciągnął jedną nutą cały film i w dodatku jego postać wydawała się strasznie spłycona.

mmichalczewski

Dokładnie. Akurat Russelowi nie wyszło.

zuza_k

Ja właśnie odwrotnie, Jackman zmiażdżył moją biedną duszę tą swoją grą, nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, niż o jego ludzkim, na wskroś prawdziwym i cudownie zagranym Valjeanie. Zawsze uważałam go za dobrego aktora, ale teraz śmiem twierdzić, że jego rola jest jedną z lepszych w historii współczesnego kina. Dawno żadna rola mnie tak nie poruszyła, ostatni raz to kilka lat temu, rola Tima Robbinsa w 'Skazanych na Shawshank'. Hugh był świetny, był genialny, był wspaniały, od 1/4 seansu miałam niezmierną ochotę wstać i wyściskać go za to, co zrobił dla całego tego filmu. Scena w kapliczce, rozmowa z Bogiem... mistrzostwo. 'Who Am I' najbardziej ulubioną piosenką z filmu. Mistrz.

Co do obsady, to wszyscy byli świetni; ale zawiodłam się totalnie na Russellu Crowe, nie wiem, dla mnie jego Javert był bezbarwny, kartonowy, niby coś tam w nim pałało, ale sztuczne to jakieś było. Nie rozumiem tego i nie chcę rozumieć. Eddie Redmayne zaraz po swoim pojawieniu się na ekranie zaczął mnie denerwować, ale później udowodnił swój talent, szczególnie sceną w pustym pokoju.

zuza_k

O dżisas! Wreszcie ktoś sie ze mną zgadza! No może poza jedną jeszcze osobą. Miałem identyczne odczucia jak Ty. Film mi się bardzo podobał, tak samo jak książka - wiem, że to ekranizacja musicalu... Ale jednak nie podobało mi się jego odegranie roli. Tak samo: jeden dźwięk, jeden wyraz twarzy, ciągle na scenie - co się kończy irytacją... Natomiast dorzuciłbym też to, że w wysokich tonach miał strasznie nieprzyjemną dla mnie barwę głosu.

Vifdor

Cieszę się, że wreszcie znalazłam kogoś kto się ze mną zgadza :)

zuza_k

Mnie przez cały film martwił fakt, że człowiek który otrzymał nagrodę Tony za najlepszą rolę pierwszoplanową w musicalu nie umie śpiewać - albo raczej że przychodzi mu to z takim trudem, jakby mu ktoś położył betonowy blok na klatkę piersiową i powiedział 'i teraz śpiewaj pan!'. Czyżby płuca już nie te?

Kate_V

Te piosenki, które były "mówione" wyszły mu jako tako. Najgorsze było "Bring him home". Miałam wrażenie, że się męczył śpiewając.

zuza_k

Zuzo, co ty opowiadasz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones