To, że nie dostał nominacji do oskara za rolę w filmie lśnienie, to największa zbrodnia w historii światowej kinematografii !
Dlatego dla mnie te oskary są, za przeproszeniem gówno warte.
Rola być może i Oscarowa, ale zauważ, że w 1981 konkurencja i tak była dosyć silna - John Hurt nominowany za genialną rolę w równie genialnym "Człowieku Słoniu", Robert Duvall jako "Wielki Santini", Peter O'Toole w "Kaskaderze z Przypadku" czy wymieniony wyżej Robert De Niro za "Wściekłego Byka". Mimo, że uwielbiam Petera O'Toole'a to jego rola w "Kaskaderze z Przypadku" nie była moim zdaniem nawet na nominację, więc na jego miejscu faktycznie mógłby być Nicholson. Lecz bądźmy szczerzy, John Hurt i De Niro pokazali zdecydowanie coś więcej, a Nicholson i tak by nie miał z nimi wtedy najmniejszych szans, a poza tym Akademia ma to do siebie, że prawie w ogóle nie nominuje aktorów za role w horrorach :/