Może jestem jedyna, ale doszłam ostatnio do wniosku, że James przypomina mi nieodżałowanego Jeffa Buckley'a... Gdyby ktoś kiedyś wpadł na pomysł nakręcenia filmu o nim to myślę, że James byłby idealnym kandydatem :)
Np. na tych zdjęciach Jeff jest bardzo do Jamesa podobny:
http://farm3.static.flickr.com/2205/2524307432_007596e242_o.jpg
http://991.com/newGallery/Jeff-Buckley-Hallelujah-400186.jpg
Nie jesteś jedyna. O Jamesie jako Jeffie pomyślałam już kawał czasu temu i do dzisiaj uważam, że to jedyny, nadający się do tej roli aktor. Właściwie, w biografii mógłby zagrać również ojca - Tima Buckley'a. Taka podwójna rola byłaby wyzwaniem, ale Franco z filmu na film udowadnia, że nie jest kolejnym lalusiowatym pseudo-aktorem, tylko facetem, który ma prawdziwy talent i potrafi go wykorzystać, więc poradziłby sobie. No nic. Trzeba trzymać kciuki, żeby taki film powstał, a myślę, że jest to tylko kwestia czasu... ;)
Też mam nadzieję, że taki film kiedyś powstanie. W końcu może społeczenstwo ery techno( nie obrazajac nikogo) pozna prawdziwych muzycznych geniuszy. A co do podobienstwa to sie zgadzam w 100 %.
Pozdrawiam ;-)
Dołączam się do was. Uwielbiam Tima Buckleya i z przyjemnością obejrzałabym film o nim (z odpowiednią dawką jego muzyki oczywiście). A James Franco byłby dodatkową zachętą.
Tak w temacie - dzisiejsza notka:
http://film.onet.pl/0,0,1985371,wiadomosci.html
Oczywiście, że to James powinien zagrać...
Oj, zdecydowanie! Świetnie, że taki film powstanie, mam tylko nadzieję, że porządnie się do niego przyłożą ;)