sam sobie na to zapracował.

Co chcesz przez to powiedzieć? Jak dla mnie Vince zaczął go szmacić wtedy, gdy zaczął się jego feund z Ortonem. Trzymał pas pięć dni (cóż za wynagrodzenie jego 17-stu lat ciężkiej pracy), później pokonał go Orton po dwóch tygodnikach odkąd trafił na Smackdown (nie wspominając o tym, że po rko Chrystian nie mógł się podnieść, a po killswitchu i spearze Orton oczywiście już mógł. Mogę się założyć, że jakby Christian spuścił na niego bombę atomową to Orton i tak jeszcze by wygrał ), a następnie heel turn i jego one-more-match, pipowaty gimmick. Moim zdaniem zapracował na znacznie więcej.

Ale taki jest ten biznes.Teraz zaczynam rozumieć co miał na myśli HHH mówiąc że kiedyś w WWE pracowali mężczyźni.A teraz przychodzi Christian z mikrofonem i płacze jak mu źle.Mark Henry bronił mistrzowskiego pasa z kontuzją kostki i nie płacze jak mu źle tylko walczy o kolejnego mistrza.I to samo powinien zrobić Christian.A z tą jego klasą to też bym nie przesadzał..

Płacze, bo to jego nowy gimmick, tudzież wcześniej wspomniane przeze mnie szmacenie tego zawodnika. Poza tym Christian ma dwie kontuzje. Jedna to ta prawdziwa, którą nabawił się na jednym z house showów i która nie pozwala mu na tę chwilę walczyć. A druga to ta wg storyline'u, czyli Christianowi nic nie jest, ale udaje, że jest by nie walczyć.