Czuję niesprawiedliwość, bo owszem 90 lat itd, ale co to za pocieszenie???
Odchodzi kolejny, który był niebem na firmamencie sztuki popularnej. Nigdy nie zapomnę ani tych kreacji, ani tych scenariuszy, ani reżyserów, postaci, bogów.
Śmierć każdego z nich umniejsza mnie, bowiem czuję, że odchodzi mój świat. Przeto już nie pytam komu bije dzwon. Bo nie ma już komu bić. Po co żyć w świecie gdy nie ma tych tuzów?!
Gówno prawda, że nie ma ludzi niezastąpionych.