Jerzy Wolen

Jerzy Vaulin

5,1
8 ocen scenariuszy
powrót do forum osoby Jerzy Wolen

Zuch
Dźwięk otwieranych masywnych drzwi niespodziewanie zmącił ciszę celi w sanockim gmachu Urzędu Bezpieczeństwa. Znajdujący się wewnątrz trzej młodzi ludzie wstali z pryczy.
Do środka, w towarzystwie funkcjonariusza UB wszedł ksiądz.
Ostatnia spowiedź więźniów odbyła się szybko. Warujący UB-ek nie pozwolił na dłuższą rozmowę z kapłanem, który do tej pory był dla nich jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym. Następnego dnia rano 24 maja 1946 odbył się makabryczny spektakl. Na stadionie sportowym w Sanoku powieszono dwóch z nich: Władysława Kudlika oraz Władysława Skwarca. Publicznej egzekucji przyglądał się tłum gapiów, ale UB-ekom to nie wystarczyło, dlatego na widowisko spędzili młodzież z miejscowych szkół. Zwłoki obu straconych wrzucono do jednego grobu, który przez dziesiątki lat pozostał bezimienny. Kilka dni później na szubienicy stanął trzeci z uwięzionych: Stanisław Książek. W taki oto barbarzyński sposób zamordowani zostali żołnierze z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem legendarnego majora Antoniego Żubryda.
Zakręty losu
Przez cały okres polski ludowej postać Antoniego Żubryda była uosobieniem reakcji, wszelakiego zaprzaństwa i faszyzmu. Uczyniono z niego niemalże sztandarowy symbol powojennego podziemia niepodległościowego w znaczeniu jak najbardziej pejoratywnym. Książki takie jak "Łuny w Bieszczadach", "Na tropach Żubryda", "Bieszczady w ogniu" czy też film "Ogniomistrz Kaleń" skutecznie wyryły jego obraz jako brutalnego zbrodniarza, zaś obraz jego ludzi jako bandę rzezimieszków i rabusi. Oczywiście opowieści te z jakąkolwiek prawdą miały niewiele wspólnego. Kim więc był Antoni Żubryd i jak wyglądały koleje jego dramatycznego życia?
Janina Żubryd z Praczyńskich, żona majora Antoniego Żubryda.

Antoni Żubryd przyszedł na świat 4 września 1918 roku w Sanoku gdzie jego ojciec był woźnym w jednej ze szkół. W 1933 roku rozpoczął naukę w Szkole Podoficerskiej dla Małoletnich w Śremie. Edukację zakończył w 1936 roku otrzymując przydział do 40 pułku piechoty "Dzieci Lwowskich." Podczas kampanii wrześniowej brał udział w obronie Warszawy. W trakcie walk został awansowany do stopnia sierżanta i odznaczony Krzyżem Walecznych. Po upadku stolicy dostał się do niemieckiej niewoli, z której niebawem zbiegł. Przebrany w cywilne ubranie powrócił do rodzinnego Sanoka.
Na przełomie roku 1939 i 1940 Żubryd próbuje przedostać się przez granicę na stronę radziecką. Niestety ujęty przez sowietów zostaje zmuszony do współpracy z radzieckim wywiadem. Jako agent o pseudonimie "Orłowski" prowadził rozpoznanie niemieckich umocnień nad Sanem. Jego zadaniem była również obserwacja nadleśnictwa w Sanoku. W tym celu nawiązał kontakt z pracownicą nadleśnictwa Janiną Praczyńską. Znajomość okazała się na tyle zażyła, iż w październiku 1940 roku oboje zawarli związek małżeński. W międzyczasie Żubryd wiąże się z Armią Krajową i działa tam w charakterze instruktora. Ten epizod jego życia mimo wszystko nie jest należycie udokumentowany.
Uderzenie niemieckich wojsk na sowietów w czerwcu 1941 roku gwałtownie przerwało współprace Żubryda z sowieckim wywiadem. Niemcom jednak udało się przejąć dokumenty świadczące o jego powiązaniach z Rosjanami. Antoni Żubryd został aresztowany i przewieziony do Tarnowa, a następnie do Krakowa gdzie Sondergericht skazał go na śmierć. Szczęście jednak znowu się do niego uśmiechnęło. W drodze na egzekucję udaje mu się, mimo postrzału w nogę, uciec z transportu. Przez jakiś czas ukrywał się w leśniczówce koło Krzeszowic. Latem 1943 roku przedarł się do Sanoka.
Kiedy w 1944 roku do Sanoka wkroczyła armia czerwona Żubryd zgłosił się do sowieckiego dowództwa z chęcią podjęcia dalszej współpracy. Odkomenderowano go do placówki NKWD, gdzie pełnił funkcje oficera śledczego i tłumacza. Po pewnym czasie objął stanowisko zastępcy szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sanoku otrzymując stopień porucznika. Ludzie pamiętający tamte czasy twierdzili, że Żubryd zasadniczo różnił się od swoich sadystycznych współpracowników z UB. Nie dość, że nie torturował aresztowanych, to wręcz ostrzegał przed mającymi nastąpić aresztowaniami i pomagał w ucieczkach.
Wojna się skończyła, ale spokój nie zawitał w malownicze rejony Podkarpacia. Reżim komunistyczny przystąpił do rozprawy z polskim podziemiem niepodległościowym, które nie miało zamiaru składać broni. Walka przybrała charakter bezpardonowy. Życie ludzkie nie miało większego znaczenia. Zależało od przypadku bądź czyjegoś kaprysu. Na domiar złego, co noc krwawe łuny płonących wsi znaczyły szlaki przemarszu sotni Ukraińskiej Powstańczej Armii. Żubryd - oficer UB, na co dzień przekonywał się, że komuniści zmierzają do unicestwienia każdego kto chociaż na moment pomyślał o niepodległej Polsce. Zapewne nie czuł w sobie powołania do utrwalania dyktatury proletariatu, bo bardzo szybko nawiązał współpracę z endeckim podziemiem działającym w Sanoku. Niejasne powiązania zwróciły uwagę jego przełożonego, szefa sanockiego PUBP Tadeusza Sieradzkiego, który postanowił pozbyć się swojego zastępcy. Antoni Żubryd pojął, iż grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Najprawdopodobniej przejął rozkaz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego dotyczący jego zwolnienia z pełnionych funkcji. Postanowił więc działać.
W konspiracji
W czerwcu 1945, w asyście zaufanych ludzi podjechał pod gmach UB w Sanoku na ulicy Sienkiewicza. Od strażników zażądał wydania dziesięciu więźniów podejrzewanych o przynależność do Armii Krajowej. Ci w związku z nieobecnością Sieradzkiego wykonali polecenie. Nie niepokojony przez nikogo Żubryd wraz ze swoją grupą oddalił się w stronę Krosna. Następnego dnia UB-ecy zrozumieli, że zostali oszukani. W odwecie aresztowali jego teściową i czteroletniego syna. Żubryd jednak nie dał zbić się z tropu. 15 czerwca jego ludzie celnymi strzałami zdmuchnęli z tego świata szefa sanockiego PUBP Tadeusza Sieradzkiego i ranili innego funkcjonariusza. To jednak nie poskutkowało. W związku z tym Żubryd na czele swojego oddziału zdobył posterunek Milicji Obywatelskiej w Haczowie i wziął do niewoli znajdujących się tam milicjantów. Następnie zadzwonił do sanockiego UB i oświadczył, iż jeżeli w przeciągu godziny teściowa i syn nie zostaną zwolnieni wszystkich rozstrzela. Tym razem funkcjonariusze bezpieki postanowili nie ryzykować i natychmiast uwolnili przetrzymywanych.
W ten sposób powstały zręby oddziału, który niebawem zasiał strach pośród członków komunistycznego reżimu. Antoni Żubryd szybko skontaktował się z dowództwem Narodowych Sił Zbrojnych i właśnie tej organizacji podporządkował swoją zbrojną grupę przyjmując pseudonim "Zuch". Komenda główna NSZ zatwierdził jego stopień porucznika awansując później do stopnia kapitana, a następnie majora. "Zuch" podporządkował sobie kilka innych konspiracyjnych grup działających w regionie. Liczący początkowo kilkanaście osób oddział rozrósł się do rozmiarów batalionu przekraczając stanem osobowym grubo ponad dwieście osób. Obszar działania oddziału podzielonego na kilka kompanii obejmował powiaty: leski, sanocki i brzozowski.
Sława Batalionu oraz jego dowódcy szybko obiegła cały kraj. Pośród huku wystrzałów i trzasku płonących zabudowań "Zuch" bezwzględnie rozprawiał się ze stalinowskim aparatem. Trup pośród funkcjonariuszy UB, MO, KBW, a także co bardziej gorliwych członków PPR ścielił się gęsto. W maju 1946 roku "żubrydowcy" podziurawili kulami samochód komisji przesiedleńczej posyłając w zaświaty szefa sztabu 8. Dywizji Piechoty ppłk. Teodora Rajewskiego. W tym samym miesiącu niedaleko Niebieszczan "Zuch" osobiście położył trupem szefa Wydziału Polityczno-Wychowawczego 8. DP mjr Abrahama Premingera*. Ilu jeszcze UB-eków, NKWD-zistów, milicjantów i propagandzistów padło od kul żołnierzy majora Żubryda? Trudno to dzisiaj policzyć. Żubryd bez przerwy organizował na nich zasadzki, co i sam się z nich wymykał. Rozbijał konwoje i uwalniał więźniów politycznych. Strzelaniny, potyczki, gonitwy były codziennością dla żołnierzy Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ - jak brzmiała jego pełna nazwa. Oddział ochraniał również polską ludność przed UPA, a niekiedy przechwytywał aprowizację przygotowywaną przez Ukraińców dla swoich striłciw. Ściśle współpracował też z innymi organizacjami niepodległościowymi między innymi sanockimi strukturami Stronnictwa Narodowego** i Młodzieży Wielkiej Polski***. Co ciekawe świadkowie tamtych czasów relacjonują, iż "Zuch" poczynał sobie dość śmiało. Bywało, że nie niepokojony przez nikogo przebywał w Sanoku. Rzekomo miał też
Zwłoki zamordowanych Antoniego i Janiny Żubrydów.

wizytować tutejsze koszary wojskowe. Z wojskiem zresztą żył w dobrej komitywie.
Zwłoki zamordowanych Antoniego i Janiny Żubrydów.

Wszystko to spowodowało, że dla władz Polski Ludowej major Antoni Żubryd stał się wrogiem publicznym numer jeden. Metody walki jakie narzucili komuniści, prócz publicznych egzekucji, podstępu i skrytobójstwa obejmowały jeszcze niezwykle kłamliwą propagandę. Żubrydowi przypisywano najbardziej haniebne czyny: rabunki, rozboje, morderstwa. Uporczywie tworzono mit pospolitego przestępcy. Faktem jest, że wielu autentycznych watażków podszywało się pod niego, ale "Zuch" gdy tylko mógł bronił reguł praworządności. Tak było w przypadku Franciszka Haducha z Pisarowiec. Haduch był jednym z uwolnionych przez Żubryda więźniów UB. Na wolności przyjął pseudonim "Piłsudski" i zorganizował własny oddział partyzancki. Jednak zamiast partyzantką zajął się pospolitym rabunkiem bydła i wszelkiego innego dobytku. Kiedy Żubryd się o tym dowiedział, a zarzuty się potwierdziły osobiście zastrzelił Haducha.
Zdrada
Ogrom sił i środków zgromadzonych przeciwko oddziałowi "Zucha" dawał pewność, że prędzej czy później stalinowska machina terroru odniesie zwycięstwo. Tak się też stało. Batalion zaczął tracić inicjatywę w polu.. W ręce UB wpadł Mieczysław Kocyłowski vel "Czarny"**** - zastępca i prawa ręka Antoniego Żubryda. 27 czerwca 1946 roku pododdziały 32 pułku piechoty zadały "żubrydowcom" poważne straty. Do niewoli dostało się aż dwudziestu jeden partyzantów. Kilka miesięcy później przeprowadzono na oddział wielką aczkolwiek nieudaną obławę. Pętla powoli się zaciskała.
"Zuch" zrozumiał, że dalsza walka nie ma szans powodzenia. Wraz z żoną - która od początku istnienia batalionu stała u jego boku - postanowił przedostać się do Austrii. O zmierzchu 24 października 1946 oboje przybyli do Malinówki. Był z nimi towarzysz broni Jerzy Vaulin (właść. Wolen) vel "Mar". "Zuch" pozostawił małżonkę i wraz "Marem" poszli sprawdzić dalszą trasę przemarszu. Kiedy obaj weszli do lasu Mar niepostrzeżenie wyjął z kabury swojego browninga - kal. 7,65 mm i strzałem w tył głowy zabił Antoniego Żubryda. Chwilę potem podstępem zwabił w to samo miejsce będącą w ósmym miesiącu ciąży Janinę Żubryd. Ją również zastrzelił na miejscu. Ani "Zuch", ani tym bardziej jego żona nie przypuszczali, że Jerzy Vaulin jest agentem UB. Mordując ich wywiązał się z zadania powierzonego mu przez jego pryncypałów. Następnego dnia funkcjonariusze bezpieki zabrali zwłoki. Teściową i syna Żubrydów osadzono na zamku w Rzeszowie. Syn Janusz zmuszony był zmienić nazwisko. Ostatniego żołnierza Samodzielnego Batalionu NSZ "Zuch" aresztowano dopiero 1951 roku.
Po latach
Dnia 28 czerwca 1994 roku Sąd Wojewódzki w Rzeszowie unieważnił postanowienia Wojskowej Prokuratury Rejonowej z dnia 12 grudnia 1946 roku dotyczące między innymi umorzenia postępowania wobec śmierci Antoniego Żubryda. Jego zabójca Jerzy Vaulin zrobił karierę jako reżyser wojskowych filmów dokumentalnych. Do zabójstwa "Zucha" i jego żony przyznał się publicznie na łamach Gazety Wyborczej. W roku 1999 Sąd Okręgowy w Krośnie rozpoczął proces przeciwko niemu pod zarzutem zabójstwa dowódcy batalionu NSZ. Sam Vaulin stwierdził, że: Nie czuję pokuty, jest to moje największe bojowe przeżycie, zakończone zwycięstwem.

WOJCIECH ROMEROWICZ

użytkownik usunięty
JunakNR

o matko, brzydzę się takimi ludźmi. Ale kara i tak go spotka. I to już niebawem

taka kara, że umrze bez wyroku bo się śledztwo przedawniło, nie żyjemy w wolnej Polsce tylko w postkomunistycznym tworze, które zdekomunizowany został tylko na papierku

użytkownik usunięty
PPWojtek

zalezy z jakiej strony na to spojrzysz.. ja np. jestem osoba wierząca:) i wiem, ze facet i tak zapłaci za swoje uczynki

no, jeśli patrząc na to od tej strony to tak :P

PPWojtek

kiedy w 2008 roku Janusz Niemiec spotkał się z tym komunistycznym ścierwem na pytanie dlaczego zabił mu także matkę Vaulin odpowiedział : Czy w związku ze śmiercią rodziców otrzymał pan od państwa odszkodowanie, bo jeśli tak to powinien Pan być mi wdzięczny i mi podziękowac.
Nóż się w kieszeni otwiera jak to się czyta, jak przez tyle lat się takie coś uchowało a sąd jeszcze sprawę umorzył...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones