Muszę powiedzieć że był zenująco słabym aktorem. Grał w totalnie beznadziejnych filmach, których humor nie dorasta nawet do (i tak żenującego) poziomu Strasznego filmu! Toż to chyba wymyślone było przez upośledzonych umysłowo i takim też jest Ernest.
Jedyny film z nim, który miło wspominam, to 'The Beverly Hillbillies', remake świetnego zresztą serialu.
Szkoda, że umarł nie tak staro (przykład, co papieroski robią z człowiekiem), ale, nie oszukujmy się, żadna strata dla kina to nie jest.
Widać, że nie umiesz oceniać talentu aktora. Nie ocenia się go po filmach, w których gra, ale po jego potencjale i tym, co robi ze swoją rolą. Grał w serii o Erneście z prostego powodu. Zagrał w reklamówkach i potem zaproponowali mu filmy. Zgodził się. Potem nie mógł się uwolnić od tej roli. Grał w tych filmach idiotę. Aktorem był utalentowanym. Również idiotę trzeba umieć dobrze zagrać.