Przydałby się dobry film o jego życiu. Ale nie mam pojęcia kto by się nadawał, aby go zagrać.
Słyszałem jakieś parę miesięcy temu w TV że mieli robić film o Hendrixie w stylu "Ray'a". Jimiego miał grać André Benjamin, wokalista Outcast.
Jakieś 15 lat temu to L. Jackson by się nadawał. W Pulp Fiction jest troszeczkę do niego podobny. A jak Hendrixa ma grać Andre to lepiej niech nie robią tego filmu
Jackson? Nieee, moim zdaniem zdecydowanie nie pasowałby do tej roli. Jimi miał łagodny wyraz twarzy, spokojny i nieco monotonny głos i to charakterystyczne spojrzenie, jakby nieobecne. Samuel zaś to typowy "twierdziel" ze ściągniętymi brwiami. Szczerze powiedziawszy, nie bardzo widzę kandydata do roli Jimiego, jednak z całą pewnością przydałby się porządny film biograficzny o tym niewątpliwie wybitnym muzyku. Z duszą, z rozmachem i dobrą nutą :).