szukałem informacji o tym ale nic znaczącego nie znalazłem... widać KOLEJNA porażka finansowa znów zniechęciła go do robienia filmów :/ pozostaje tylko czekać, może za parę lat znowu wróci? Oby.

ja mocno licze na dead space. gdzies czytalem, juz nie pamietam na jakiej stronce, ale ponoc carpenter jest wielkim fanem trylogii visceral games, zreszta jest to produkcja w jego klimacie. byl zainteresowany zekranizowaniem jedynki, no ale na tych zapowiedziach sie skonczylo. kto wie, moze cos tam sie tworzy. miejmy nadzieje, ze wyskoczy z czyms konktetnym na miarę "cosia", bo jego ostatnie filmy, tj. duchy marsa i oddzial to totalne tragedie. ogladalem wszystkie filmy carpentera za wyjatkiem "wampirow" i zdecydowanie przoduja: 1.cos, 2. halloween, 3. atak na posterunek 13.

Znalazłem taki wywiad z nim, świeżutki: http://deadline.com/2014/10/john-carpenter-qa-halloween-sequels-michael-myers-86 1942/

wychodzi na to, że p. Carpenter ma/miał problemy ze wzrokiem, plus starość, zniechęcenie, lenistwo, te sprawy ;) coś słabo widzę szanse na kolejne filmy jego autorstwa.

http://stopklatka.pl/wywiady/-/35489928,john-carpenter-filmem-rzadza-korporacje

Planuje pan w tej chwili jakiś film?

Obecnie przebywam na wakacjach. Mam sześćdziesiąt pięć lat.

Mógłbym wymienić sporo starszych aktywnych reżyserów.

No i co z tego? Zdarza mi się oglądać filmy, ale bardziej interesuje mnie koszykówka, której jestem wielkim fanem. W Los Angeles mamy wspaniałe drużyny. Niestety, Lakers nie grają teraz najlepiej i wpędza mnie to w depresję. Mimo to z natury jestem optymistą i wierzę, że wreszcie złapią wiatr w żagle. Jeśli zaś chodzi o kino, to aktualnie nie marzy mi się żaden projekt, bo przeważnie marzenia przewyższają końcowy efekt. Lepiej skupić się na działaniu.

No właśnie, jego ostatnie filmy zostały kiepsko przyjęte, ma problemy ze zdrowie, starzeje się - to wszystko składa się w jeden, spójny obraz - Johnowi nie chce się już kręcić nowych filmów. Nie dziwię się temu.

Inną kwestią jest sprawa, że w mojej opinii gość faktycznie się już wypalił - ma specyficzne podejście do kinematografii, które w latach 70/80 robiło szał i stworzyło z niego legendę którą jest dziś, ale od połowy lat 90 nie stworzył tak naprawdę nic godnego uwagi. No bo popatrzcie sami:
1994 - "W paszczy szaleństwa" - ostatni moim zdaniem ŚWIETNY film Carpentera,
1995 - "Wioska przeklętych" - taki horrorek klasy B który generalnie ujdzie, ale nie jest to film w żaden sposób zapadający w pamięć, nie sądzę żebym kiedyś do niego wrócił. U mnie ma 6/10.
1996 - "Ucieczka z Los Angeles" - bez komentarza, mam wysoką tolerancję na kicz ale nie umiałem oglądać tego filmu bez zażenowania,
1998 - "Wampiry" - widziałem ten film jakieś 2 miesiące temu i praktycznie już go nie pamiętam - to chyba mówi samo za siebie. Pustynia, sztampowi łowcy wampirów, sztampowe wampry, kupa nudy.
2001 - "Duchy Marsa" - żenada żenadą pogania, o ile o poprzednich filmach jeszcze mógłbym powiedzieć coś dobrego, tak tu już po prostu nie umiem. Najgorsza część filmografii Carpentera.
2010 - "Oddział" - promyk nadziei, co prawda film nie powala, ale i nie wpędza widza w takie zniesmaczenie jak poprzednie. Przynajmniej krok w dobrym kierunku. Chociaż z tego co czytałem, to większość widzów odebrała go gorzej niż ja.

Tak więc wychodzi na to, że od 21 lat Carpenter nie nakręcił nic naprawdę dobrego. Może rzeczywiście czas już odpocząć i nie niszczyć swojego dziedzictwa? Coś w tym może być.

Jego największymi i niedoścignionymi dziełami pozostaną już chyba: Coś, Halloween, Mgła. Poza tym nieco gorsze, ale również wielkie to: Oni żyją, W paszczy szaleństwa, Atak na posterunek 13, Ucieszka z Nowego Jorku i Wielka draka w chińskiej dzielnicy.

Na początku tego roku Carpenter wydał bardzo ciekawy album muzyczny "Lost Themes", pierwszy raz postanowił zabawić się muzyką oderwaną od filmu. Rzecz warta polecenia.