Już wyczerpał bo Iron Mana 2 spartolił i wielka klapa finansowa Obcych i Kowboj. Dlatego już nie on reżyserował Iron Mena 3.
A nie? Sorry, ale "Ironman 2" to wielki filler pomiędzy "Ironmanem" i "Avengersami". Mało znany i mało popularny villain (Whiplash), kretyński punkt zaczepienia dla fabuły (targi Stark Expo), naciągane rozwiązania (ojciec Tony'ego podsuwający rozwiązanie akurat gdy jest ono niezbędne, bo oczywiście przewidział, że Tony będzie dysponował super-hiper komputerem, który przetworzy model targów we wzór atomu; "gratulacje, odkrył pan nowy pierwiastek. Synteza nie jest możliwa" - po czym ta niemożliwa synteza dokonuje się metodą chałupniczą za sprawą jednego człowieka. No sorry, nawet taki geniusz ma jakieś ograniczenia). Generalnie IM2 był dużo słabszy (fabularnie i logicznie) od pierwszej części.
i tak dwójka jest lepsza od trójki która jest słaba. Znaczy film fajny, ale jako iron man to trochę słaby.
Taaak, Iron Man w Avengersach był w stanie wynieść pocisk nuklearny przez między-wymiarowy portal, bez wielkiego problemu znieść ataki Thora i jeszcze nawiązać z nim równą walkę, a tu nagle wszystkie jego zbroje w trójce się rozpadają, zacinają, tracą zasilanie... Plus to, że nieźle zapowiadający się villain (Mandaryn) okazuje się tylko podrzędnym, zapijaczonym aktorzyną, kryjącym KOLEJNEGO już w serii popapranego naukowca z kompleksem odrzuconego kochanka...