Podoba mi się jej kreacja, ale gólnie nie podoba mi się, że adaptują niektóre książki, w których panna Marple się nie pojawia oryginalnie. Moim zdaniem po prostu zniszczyli tak świetną opowieść jak "Tajemnica rezydencji Chimneys" na przykład. Z międzynarodowej intrygi politycznej ze skradzionym dimentem w tle zrobili miałką historyjkę o zdradzanym mężu. :(
ehh tęsknie za Geraldiną w roli Panny Marple, Julia jest bardzo poważna, jakoś się pomału rusza, a przecież ma być szybka jak strzała!
Wiesz mi ,że widziałam gorszą rzecz, mianowicie zamiast Poirota w "Pani Mcginty nie żyje" była wstawiona Panna Marple. Tytuł zmieniono na "Morderstwo najgorszego sortu" z roku 1964r. To dopiero było wkurzające.
Chodzi ci chyba o Geraldine McEwan. Dla mnie to właśnie Julia McKenzie jest gorsza jako Marple.
Ja wolę McKenzie, jest taka jakaś ciepła i od razu milej się ją ogląda. Chciaż ani ona, ani Geraldine nie odpowiadają moim wyobrażeniom - pozostaje mi jeszcze do przetestowania w tej roli niejaka Joan Hickson, mam z nią "Noc w bibliotece".
Do takiej Panny Marple jaką stworzyła Pani Margaret, nie podeszła bym bez kija :), bardzo ostra była babka z niej, nawet mi się to podobało :)
Nie wiem czy tobie Joan Hickson przypadła do gustu, ale mi wybitnie nie, jest bardzo nie sympatyczna.