Program " Trójkąt damsko - męski" prowadzony przez Krystynę Jandę i Kamilę Drecką obejrzałem głównie dla Jana Peszka, który jest dla mnie znakomitym artystą, posiadającym niezwykłe emploi: grywa często role, które by chyba nikt inny nie przyjął. Żeńskim odpowiednikiem aktora może być Stanisława Celińska, choć ona w odróżnieniu od starszego kolegi, kinu ofiarowała również młodość.
Znakomitej aktorki przedstawiać nie trzeba, zaś Kamili Dreckia prowadziła swego czasu sławetny "Ogród sztuk". Tam jakoś nie zwróciła mojej uwagi jej frymuśność [?] i objawy infantylizmu, ponieważ brylowali raczej goście. Pani Kamila raczej była koordynatorem uczonych (mniej lub bardziej dysput) niż ich uczestnikiem. Niestety, w zetknięciu z Jandą mam wrażenie obcowania z podstarzałymi gimnazjalistkami. Ukoronowaniem piramidalnej bzdury jest psychotest - to trzeba usłyszeć! Choć owe novum w jesiennej ramówce (chyba) ma nie być salonową rozmówką o "dupie i o zupie", podczas której przy sprawach mniej przyzwoitych zasłania się buzię i wywraca oczkiem, to tym razem powstała chyba esencja takowego knota - gniota. Być może miała być to odpowiedź na "Prokopa i panny", jakkolwiek ten program nie byłby średni ( a jest całkiem porządny), to i tak zyska w zestawieniu z chichotem Pani Blondynki i Pani Brunetki