"Rzeźnia nr 5", "Matka noc"...z jednej strony...a z drugiej "Losy gorsze od śmierci"...Kocham Vonneguta, jeden z moich zdecydowanie ulubionych pisarzy.
Dosyć niedawno poznałem książki tego pana i szczerze powiedziawszy podobają mi się. Może nie tak bardzo jak Philipa K. Dicka (dla mnie najlepszego pisarza nie tylko science fiction ale w ogóle), ale sam styl jest lekki, że czyta się wszystko jednym tchem.
"Rzeźnia numer 5", "Matka noc", czy "Kocia kołyska" to świetne książki.
Debiutancka "Pianola" trochę za długa i nie taka, jaka była w moich oczekiwaniach, ale i tak dobra, szczególnie sceny z Szachem - mistrzostwo!
Co ciekawe rozczarowały mnie "Syreny z Tytana". Z jednej strony kilka motywów bardzo interesujących i zabawnych, z drugiej nie ten klimat.
Teraz zabieram się za resztę: "Śniadanie mistrzów" i opowiadania ze zbioru "Witajcie w małpiarni"...