Uwielbiam przeminęło z wiatrem, ale nigdy zbytnio nie interesowałam się życiem prywatnym Leslie'go.Nie miałam pojęcia, w jaki sposób zginął (mój błąd). Szkoda go, i jako aktora i jako człowieka.
dokładnie! dopiero teraz przeczytałam coś więcej o nim jako o człowieku. Jego postać w "Przeminęło z wiatrem" nie była moją ulubioną, dlatego też nigdy nie dowiadywałam się o jego życiu prywatnym. A szkoda....
Moim zdaniem nie pasował do tej roli... Był za stary, 20 lat starszy od Vivien.. Poza tym mało urodziwy, nie wyobrażam sobie go jako amanta...
Rzecz w tym, że książkowy Ashley to był właśnie taki typ-melancholijny, pozbawiony, jak cała jego rodzina tej ,,pasji życia", którą posiadali Scarlett i Rhett (o którym to braku mówi zresztą sam Ashley). Howard spełnił swoje zadanie, ,,gwiazdowanie" zostawiając innym :)
"Typa melancholijnego" owszem zagrał świetnie, ale kompletnie nie trafiała do mnie jego uroda i nie wiem jak mógł się podobać Scarlett, która mogła mieć każdego, po prostu widziałabym go przystojniejszego.