Sorry za odkopanie tematu, ale chciałbym przedstawić swoje zdanie.

Myślę, że to jednak nie obecność Puzo i Bentona była niezbędna, ale Richarda Donnera i Toma Mankiewicza. Puzo napisał scenariusz do pierwszych dwóch filmów, ale został on uznany za byt długi, więc zatrudniono Bentona i Newmana, żeby go przepisać. Wydaje mi się, że Benton niewiele napisał, bo był bardzo zajęty w tamtym czasie innymi projektami, i to było powodem, dla którego Leslie Newman pomagała mężowi.

Efekt finalny był prawdopodobnie tak campowy jak "Superman III" a Donner nie miał zamiaru pozwolić na coś takiego, i dlatego Tom Mankiewicz przepisał wszystko jeszcze raz. Tyle razy to wszystko było przepisywane i zmieniane, że nie wiadomo, co zostało z oryginału Mario Puzo. Mankiewicz twierdził, że nic.

Donner porzucił Supermana i bez niego na pokładzie Salkind, Lester i spółka poszli w stronę campu i nikt im nie przeszkadzał. Scenariusz Newmanów chyba bardzo im się podobał, skoro to właśnie ich zatrudnili do zrobienia trzeciej części.

Obejrzałem dokument "Making of Superman III" i Leslie Newman wydaje się być autentycznie zadowolona ze swoich wypocin. Mówi z podnieceniem o scenie, w której Superman zamraża powierzchnię jeziora żeby ugasić nią pożar. Jej zdaniem to pewnie kawał dobrego pisarstwa. Moim zdaniem to kawał g***a i dlatego bardzo chętnie oglądam "Supermana III" żeby się pośmiać. :)

Fajna opowieść o Leslie:-)
Co do Puzo, uważam, że jego wkład w ton, powagę Supermana był zauważalny. Gdy wyparował, wyparowała i powaga. Donner nic by tu nie poradził z tekstem Leslie.
Zresztą muszę coś sprostować: Donner nie odszedł z pokładu Supermana, został z niego wyrzucony i to jeszcze podczss realizacji części drugiej, której nie ukończył. Zrealizował jakieś 80%. Film dokończył Richard Lester i faktycznie szwów nie widać, ale fakt, że naówczas usunięto nazwisko Donnera z czołówki (figurowało jedynie nazwisko Lestera) było zwyczajnym świństwem. Donner długo nie mógł podźwignąć się z tej klęski. Ale gdy już to zrobił, stał się jednym z najważniejszych reżyserów Hollywoodu. Lester otrzymał kredyt zaufania na zrobienie "Supermana 3" i to on go pogrążył. "Superman 4" był już tylko symbolicznym gwoździem do trumny, którą wystrugali wspólnie Newman i Lester.
W tej całej sprawie rykoszetem dostała także Margot Kiddder, odtwórczyni roli Lois Lane, która jako jedyna (!) stanęła w obronie Donnera, co przypłaciła tym, że w 3 części gra ledwie epizod.
Ciekawe są koleje filmów o S. Ciekawsze niż filmy o nim. W pamięci pozostanie jednak na zawsze monolog Marlona Brando: "syn staje się ojcem, ojciec... synem"
https://www.youtube.com/watch?v=BvBBYUn-tVw
https://www.youtube.com/watch?v=Oy3-mXnkoYA
https://www.youtube.com/watch?v=HyE1V6Ac49Q

Rzeczywiście, masz rację jeśli chodzi o Donnera.
Moim zdaniem trochę szwów w "dwójce" widać, zwłaszcza w kilku ujęciach z Lexem Luthorem, którego ewidentnie gra dubler, dla niepoznaki odwrócony tyłem do kamery. Słychać wtedy wypowiadaną przez niego kwestię - trudno powiedzieć, czy mówi ją Gene Hackman czy ktoś imitujący jego głos. Hackmanowi, tak samo jak Kidder, nie podobała się zmiana reżysera i odszedł. Wydaje mi się, że w finałowej scenie dubler zastąpił też E. G. Marshalla. Wykastrowanie Marlona Brando też odbiło się czkawką, bo właściwie nie wiadomo jak Superman odzyskał moce.
Fakt, historia kręcenia Supermanów jest bardzo ciekawa a jeszcze ciekawszy temat to te filmy, które nigdy nie zostały nakręcone: Superman V, Superman Reborn, Superman Lives, Superman vs. Batman, Superman: Flyby. Takie nazwiska jak J. J. Abrams, Kevin Smith i Tim Burton miały szansę stworzyć coś interesującego w uniwersum eSa, ale nic z tego nie wyszło. Ciekaw też jestem jak wypadłby Superman III nakręcony wg pierwotnego zamysłu Salkinda, z Brainiakiem i Mr Mxytplkiem jako przeciwnikami.

Racja, ze wszystkim racja:-)