Wybiera historie trudne i ciekawe, które wzbudzają emocje i nie potrafiąc ich ogarnąć intelektualnie - produkuje bełkot.
Bardzo trafnie ujęte,jak to przeczytałam to zrozumialam dlaczego nie lubię jej filmów aczkolwiek zawsze ogladam z nadzieją...
Czy ogarnia czy nie, to akurat ciężko stwierdzić. Może i ogarnia ale jak dla mnie nie potrafi tego przenieść na ekran. "Sponsoring" czy "33 sceny z życia" ciągną, tak jak napisałaś trudne i ciekawe historie, jednak po kilkudziesięciu minutach ich siła napędowa się kończy, bo okazuje się się, że Szumowska nie ma na te tematy nic wartościowego do powiedzenia, a to co przekazuje to pseudointelektualny bełkot (znowu powtarzam, bo określenie nader trafne). Epatuje, często niepotrzebnie, mocnymi scenami, w drętwych i sztucznych dialogach wciska co chwilę przekleństwa, które nie mają kompletnie żadnego uzasadnienia. Szkoda, bo przyznać muszę, że miewa dobre pomysły. Niestety filmy, które "tworzy" znacznie ją przerastają.
chce widza zaszokowac i wszędzie angażuje aktorów zagranicznych tylko dla rozgłosu. zgadzam się z twoją opinią w 100%
Niestety, ale mam podobne odczucia. Czytałam kiedyś wywiad z nią, podobał mi się. Można było odnieść wrażenie, że to taka "równa babka", ale pomimo sympatii dla samej Szumowskiej, jej filmy mnie nie kręcą... Wybiera trudne i kontrowersyjne tematy. Obawiam się, że tylko po to żeby przykuć uwagę widzów i krytyków i zasłużyć na miano "ambitnego twórcy". Tymczasem okazuje się, że filmy te są puste jakby reżyserka nie miała nic do powiedzenia... Jej filmy nie poruszają, nie zmuszają do refleksji, momentami drażnią... Szkoda.
Przykre jest to, że dojrzała kobieta pozująca na ambitną artystkę zasługuje tylko na miano obrazoburcy.
Chce szokować, obrażać, drażnić ludzi, podważać autorytety, odzierać z sympatii a w zamian nie daje nic.
Jej filmy to typowe wydmuszki - puste, bezwartościowe, powierzchowne i nudne.
Bingo! Esencja po prostu. Z przykrością muszę się pod tym podpisać. Z przykrością, bo "33 sceny z życia" były naprawdę niezłe, najlepsze spośród dokonan Szumowskiej. Jednak od tamtej pory - równia pochyła. Odnosi się wrażenie, że na siłę chce szokować. To samo tyczy się Rosłaniec, która zresztą na Szumowskiej się wzoruje, tyle że ma oczywiście nieporównywalnie gorszy warsztat.
co do Piotra Rubika, to byłabym skłonna się zgodziić - nudny, jak flaki z olejem, jak filmy Szumowskiej, gdzie scenariusz na krótką nowelkę rozciąga się na 90 minut filmu
Też się podpisuję. Dodam, że mam wrażenie, że ona się stylizuje na takiego "ostrego" Kieślowskiego. Niestety jednak to co u Kieślowskiego było artyzmem, budowało klimat,poruszało emocje i zmysły , u Szumowskiej drażni, nudzi, nuży i prowokuje jedno pytanie- co zdaniem autorki jej filmy mają niby wnieść do mojego życia?
"33 sceny z życia" były bardzo dobre. Tragicznie zmontowane, irytująco zdubbingowane przez Ostałowską, źle udźwiękowione - acz mocne i ciężkie. "Sponsoring"? Cóż, trzeba powiedzieć jedno - wybitnie zagrany przez Juliette Binoche. Z innej perspektywy ciężko powiedzieć, że film jest nieciekawym, totalnym dnem, ale - Szumowska zdaje się nie bardzo wiedzieć co mówić i przekazywać na wybrany temat.
Generalnie "Sponsoring" pokazał, że Szumowska to twórczyni bardzo nierówna - miejscami sięga po ciekawe i przekonujące środki, innym razem próbuje, ale jej się nie udaje. Ciężko powiedzieć, czy nie potrafi unieść tematu intelektualnie, czy po prostu nie ma zielonego pojęcia jak go przedstawić.