Maria Casares jest absolutnie niesamowita. Słusznie określił to jeden z bohaterów "Dam z Lasku Bulońskiego" - ma ona w sobie moc czarodziejki. Znam tylko dwie jej kreacje - we wspomnianym filmie Bressona i w "Orfeuszu". W pierwszym jej uczucie zostaje odrzucone przez co knuję intrygę godną wiedźmy z legend (szczególnie w scenach, gdy ma na siebie nałożony czarny kaptur wygląda niczym Morgana le Fay, a wydmuchiwany przez nią dym jest iście złowieszczy). W drugim jest księżniczką z otchłani Hadesu, która zakochuje się w Orfeuszu. W obu jest tajemnicza, inteligentna i przeszywająco smutna, a jej spojrzenie naprawdę hipnotyzuje. Według mnie to jedna z piękniejszych aktorek w historii kina.