Szkoda. Był mistrzem drobnych ról i drugiego planu, i świetnym aktorem głosowym. Zawsze będę go pamiętać jako Banzai'a z "Króla Lwa" i jako kłusownika z "Bernarda i Bianki w krainie kangurów". Jego głos był bardzo charakterystyczny.
Niech pan Marek spoczywa w pokoju.
BTW: czy rok 2017 chce pobić rok 2016 w liczbie zabranych gwiazd sceny i ekranu?