Osobiście w ogóle nad tym nie ubolewam, chociaż Marisa jest moją ulubioną aktorką i na bieżąco staram się śledzić jej poczynania. Teraz przyszedł nowy trend na młode przyszywane aktorki - a już napewno jest to bardziej zmasowane niż kiedykolwiek - szkoda tylko, że kosztem kilku żeńskich znakomitości typu Susan Sarandon czy Jessica Lange (co się z nią dzieje?), którą ostatnio widziałem w niezależnym filmie Wendersa. Z drugiej strony sytuacja nie jest dramatyczna, pomimo tego, że dosyć często mówi się o braku ciekawych ról dla starszych aktorek. Przecież taka Meryl Streep bardzo dobrze sobie radzi, a jest z pewnością więcej takich przykładów, bo napewno nie przypadków. Nie wiem czy zauważyłeś jak zaciera się granica między muzycznym biznesem, a filmem w Stanach. Wokalistki, piosenkarze grają w filmach bez większego aktorskiego doświadczenia, z pewnością kosztem wielu utalentowanych zawodowych aktorów. Co ciekawe, czasami nawet zdarza się, że ludzie ze świata piosenkarstwa są chwaleni za swoje role w filmach (nawet nagrody zdobywają), więc jak to wytłumaczyć w stosunku do aktorstwa? Wracając do Marisy, to z perspektywy czasu uważam, ze jej kariera potoczyła się znakomicie (i trwa dalej), bez większych fajerwerków i wychylania się; no ale ma na swoim koncie tego śmiesznego oskara i kilka innych nagród, wydaje mi się, że jej zresztą nie bardzo zależy na tym blichtrze, błysku fleszy, byciu na okładkach czasopism, i na robieniu jakiejś przewrotnej kariery widać to chociaż poprzez to że grywa na Broadwayu, wieć nie chodzi tu o kwestie robienia kariery filmowej a zwykłe czerpanie przyjemności z granych ról. Tak, z pewnością mogłoby to wszystko wyglądać inaczej i Marisa dzisiaj mogłaby dostawać tyle propozycji co Nicole Kidman, no ale taki chyba jest ten biznes; są przecież aktorki bardziej utalentowane niż M. Tomei, a też muszą często zachwycać się jakimiś trzecioplanowymi rolami ( a co dopiero aktorzy mają powiedzieć: Buscemi, Turturro, Tim Roth i wielu innych). Marisa Tomei nigdy nie była jakoś nadzwyczaj popularna. Był krótki boom po zdobyciu oskara i koniec, pomimo tego że przyszła póżniej jeszcze nominacja do tej nagrody. Przede wszystkim jest utalentowaną aktorką , no i na brak ról filmowych też nie może narzekać zagrała ostatnio w filmach, które są już w post produkcji.
"War, Inc." u boku Kingsleya i rodzeństwa Cusack (zapraszam do obejrzenia fajnego trailera) oraz "Before the Devil Knows You're Dead" Sidneya Lumeta, a w obsadzie Seymour Hoffman, Ethan Hawke, Albert Finney. W produkcji jest film "The Night Job" gdzie grają podobno Liotta i Rourke. Ostatnio na dużym ekranie pojawiła sie w beznadziejnym filmie, aczkolwiek bardzo kasowym "Wild Hogs"(u nas premiera w wakacje), gdzie niestety dostała bardzo niewdzięczna rolę, gdzie nie można się wykazać, po prostu typowe "stanie w miejscu i uśmiechanie się" tylko żeby zapchać obsadę komediowego filmu żeńską rolą i nie jest to taka jedyna rola w karierze Tomei i chyba nie tylko o nią w tym przypadku chodzi. Świetnie natomiast zagrała (oprócz wymienionych już filmów) w takich dobrych "tytułach" jak "Factotum", "Happy Accidents" (Szczęśliwy traf), "Welcome to Sarajevo" (Aleja snajperów), "Unhook the Stars". Dobre filmy znanych reżyserów, którzy chyba dobrze wiedzieli w jaki sposób umieścic jej talent w filmie. Polecam!

To stary temat, ale chcę coś zauważyć co żaden filmwebowicz nie wspomniał. Nie wiele filmów oglądałam z Marisą, ale zawsze ją lubiałam więc się nią interesowałam. Marisa nie była mi obojętną aktorką.
W jakimś wywiadzie parę lat temu wspomniała, iż choroba matki przerwała jej karierę. Gdy mama Marisa'y zachorowała na raka to Marisa musiała się nią zająć. A później szansa na rozwój kariery przepadła.
A szkoda!