Poza tym spójrzmy na dramaturgię postaci Róży: gwałt, usiłowanie gwałtu, gwałt, poronienie, guz mózgu. Koleś usiadł nad kartką i ładował, ładował, ładował, jakby się rozminął z pracą w telenoweli, bo nie miał tak naprawdę żadnego pomysłu na postać, żadnej psychologii. To wszystko jest sklecone sztucznie: ze strzępków wiedzy historycznej i jakiejś własnej obsesji na punkcie gwałtu. Jaka jest psychologia postaci Tadeusza ze skamlącym głosem Dorocińskiego? Jaka jest logika tej postaci? Nie ma. Bo nie chodziło o to, żeby stworzyć jakieś sensowne charaktery. Miał powstać antyrosyjski film.