Musi mieć albo potężne znajomości albo jakiś niesamowity dar przekonywania na castingach, że już w tylu filmach zagrał i to często główne role.
Nie cierpię filmów z jego udziałem, po prostu ma w sobie coś co mnie odrzuca. Jednak widziałam z nim do tej pory może ze trzy produkcje gdzie wypada strasznie. Ciągle ta sama mina, twarz nieruchoma, niczym z kamienia. Kwestie wypowiadane jakby go coś bolało, wciąż tym samym, flegmatycznym tonem głosu (swoją drogą jego głoś też niesamowicie drażni), bez żadnych emocji, wykute na pamięć niczym wierszyk pierwszoklasisty.
Gość nie ma w sobie kompletnie nic, zero charyzmy, talentu chyba też żadnego, charakteru. Gdyby jeszcze chociaż jakoś wyglądał (w końcu mamy wysyp aktorów, którzy talentem nie grzeszą, ale nadrabiają aparycją, a on nawet tego nie posiada). Nudny i miałki jak flaki z olejem. Naprawdę to dla mnie jedna wielka tajemnica jakim cudem on robi karierę, podczas gdy tylu utalentowanym aktorom ciężko dostać się do jakiegokolwiek filmu.
Normalnie niezbyt zawracam sobie głowę takimi pierdołami, ale Cera to chyba jedyny aktor, który tak bardzo mi działa na nerwy i zastanawiam się czy ktos tutaj ma podobne odczucia co do jego osoby.