Michael JordanI

Michael Jeffrey Jordan

8,2
1 124 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Michael Jordan

Bulls z 1991-93 czy 1996-98

użytkownik usunięty

Jak uważacie, z których lat Chicago Bulls byli najlepsi z lat 1991-93 czy może 1996-98 bo mi trudno wybrać. W 1996 osiągnęli rekord zwycięstw 72-10 ale z kolei w 1993 roku byli mocni w playoffs.

użytkownik usunięty

1991-93

aaa ja bym jednak postawił na 96-98 a poza tym zapraszam gorąco na fora poświęcone koszykówce bo to na prawdę wspaniały sport tylko że filmweb to nie najlepsze miejsce do rozwijania takich dywagacji :>
pozdr dla fanów Bullsów lat 90'

użytkownik usunięty
you_are_sick

w 91-93 byli lepszą drużyną, z solidną ławką i doskonałym zawodnikiem na kazdej pozycji. W 96-98 coraz bardziej polegali na wirtuozerii Jordana i Pippena, mniej Kukoca, Rodmana. Mimo że role players robili co mogli (i to na szczęscie wystarczyło:) to w kadrze gołym okiem widać było znaczące braki, jak brak porządnego centra (to dość powszechny pogląd), brak solidnego rozgrywającego (to zajęcie spadało na Pippena, mimo ze nominalnie powinien rozgrywać Harper), ławka również nie dawała zbyt dużego wsparcia. Oczywiście geniusz Jordana pomógł załatać te dziury, jednakoż lepszą drużyną Bulls byli zdecydowanie w latach 91-93
pozdro

Jednal i druga była zajebista bo grał w nich WIELKI MJ

danszy2007

Ja bym obstawił też na drużynę z lat 91-93.Świetne czasy pojedynki MJ'a z Charlesem Barkleyem,Clydem Drexlerem czy Magiciem Johnsonem.Druga drużyna 96-98 również świetna ale do tamtej sentyment większy...

cebul_297

91-93

To byłby na pewno bardzo ciekawy pojedynek. Osobiście postawiłbym chyba na zespół z 91-93 - owszem nie mieli tak dobrego bilansu, ale trzeba zaznaczyć, że liga na początku lat 90-tych była mocniejsza niż ta z końca. Wszystkie największe gwiazdy ligi się postarzały pod koniec dekady, a Michael, Scottie i Dennis po prostu najlepiej się trzymali ze wszystkich (oni plus Miller, Malone i Stockton). Nowe gwiazdy były dobre, zwłaszcza Shaq, Iverson, Penny i Grant Hill, ale grały w młodych zespołach, bez większych szansach na sukcesy. A reszta nie równała się do młodego Robinsona, Barkleya, Ewinga, Olajuwona, Drexlera, Mullina, Richmonda, Wilkinsa, Thomasa, Price'a, Hardawaya, czy nawet starych Magica, Larry'go, Worthy'go czy Parisha. Poza tym warto też porównać indywidualnie poszczególne pozycje w obu zespołach. Na pewno najciekawszym pojedynkiem byłby Jordan vs Jordan. Jeden w kwiecie wieku, już z rozwiniętymi praktycznie w pełni umiejętnościami, drugi trochę starszy, ale wciąż w świetnej formie, nie marnujący nawet grama energii i z dodatkowym bagażem doświadczeń. Mimo wszystko jednak postawiłbym na młodszego. Był agresywniejszy w obronie i nawet jeśli nie siedziałby mu rzut, mógłby minąć starszego Jordana na szybkości i wejść pod kosz (coś z czym starszy miałby problem), no i potrafiłby więcej łatwych punktów zdobyć z kontrataków i rzutów wolnych. Z kolei w pojedynku Pippen vs Pippen dałbym chyba przewagę starszemu. Tym bardziej że nadal był w miarę młody (dopiero rozpoczynał 30stkę) i był również silniejszy i lepiej wyszkolony niż wcześniej - miał znacznie lepszy rzut. W obronie był również jeszcze lepszy niż wcześniej, dzięki doświadczeniu, no i umiał już być liderem zespołu po nieobecności Jordana. Grant vs Rodman to również byłby niezwykle ciekawy pojedynek, kto wie czy nie kluczowy. Mimo iż Grant jest lepszy w ofensywie jak również ma lepsze warunki fizyczne, to jednak wszystko zależy od Rodmana. Jeśli by grał tak jak w finałach z Utah to skazał by stare Byki na porażkę, ale jeśli potrafiłby zagrać jak z Seattle to mógłby pomóc swojemu zespołowi w zwycięstwie. Paxson vs Harper dałbym przewagę Harperowi, mimo iż był wtedy gorszy w ataku, ale miał znaczącą przewagę wzrostu i był świetnym obrońcą, który wykluczyłby z gry Paxsona. Cartwright vs Longley małą przewagę dałbym Cartwrightowi za to, iż był pewniejszym źródłem punktów i lepszym obrońcą, a także za to, że miał znacznie lepsze wsparcie na ławce. Co do ławki no to zależy jak grałby Kukoć. Gracz, który potrafi jednego dnia rzucić 30 punktów, a drugiego 3. Ogólnie młodsi Bulls ławkę mieli lepszą, ale starsi mają Kukoća, kogoś na kogo młodzi nie mieliby żadnej odpowiedzi... no poza Pippenem, ale tamten zajęty by był kryciem samego siebie. Cliff Levingston prawdopodobnie brałby na siebie część ciężaru w kryciu, ale w ataku nie wnosiłby nic.
Tak poza tym to byłby to pojedynek dwóch nieco innych stylów. Wyrachowana i powolna gra teamu 96-98, kontra młodość i szybkość 91-93. Zawszę stawiam na łatwe punkty - wsady (młodzie mają przewagę), punkty z pod kosza (tu bym dal remis), rzuty wolne (młodzi), kontrataki (młodzi) i niepilnowane trójki (młodzi - młody Jordan wymagałby więcej podwajania), więc według mnie większą szansę mieliby gracze z 1991-1993.

ElDuderino

ciekawy wpis. pozdrawiam :)

ElDuderino

A mnie ciekawi kto by wygrał pojedynek Bulls 1995/1996 (72-10) z Golden State Warriors 2015/2016,
którzy mają duże szanse pobić ten rekord 72-10, bo obecnie mają bilans 43-4 po
47 meczach i zostało im 35 gier z których nie mogą przegrać więcej niż 5.

returner

Myślę, że Bulls. Jordan i Pippen zajęli by się Thompsonem i Curry'm. Rodman jest lepszym graczem niż Green. Jedyną przewagę Warriors mieliby pod koszem w osobie Andrew Boguta, ale, żeby wygrać z Bykami musieliby grać małym składem, bez niego, swoją koszykówkę. Niestety Byki to fatalny match-up dla Warriors. Jordan i Pippen to jedni z dwóch najlepszych obrońców W HISTORII. Harper i Rodman są też w czołówce. Rodman zbierałby zapewne po 25 piłek przeciwko niskim Warriors i ilość drugich szans dla Chicago byłaby przytłaczająca!

Jeśli chodzi o atak Bulls to Jordan i Pippen są zbyt dobrzy dla Thompsona i Barnesa. Ta dwójka nigdy nie grała przeciwko takim przeciwnikom. Jordan byłby nie do powstrzymania dla Warriors.

Myślę, że Bulls wygraliby serię z Warriors 4:1. Jeden mecz daję Warriors tylko dlatego, że mogliby po prostu nie pudłować z dystansu i nie byłoby na to żadnej rady. Może nawet mieliby 2 takie mecze (skoro jest dwóch Splash Brothers), a więc powiedzmy 4:2 dla Bulls. Mimo wszystko ta niesamowita obrona Pippena i Jordana nie pozwoliłaby Curry'mu i Thompsonowi złapać odpowiedni rytm przez całą serię, a to jest konieczne dla rzucającej drużyny

ElDuderino

Ale co ciekawe: o ile uznałem, że 1991-1993 Bulls pokonaliby 1996-1998 Bulls, to uważam, że Warriors mieliby większe szanse z zespołem z 1993. Ze względu na match-upy. Horace Grant i Bill Cartwright mogliby być piętą achillesową Bulls, którą Warriors mogliby wykorzystać. Nadal uważam, że Bulls wygraliby 4:3, tylko ze względu na to jak niemożliwy do zatrzymania był wtedy Michael Jordan, ale byłaby to naprawdę ciekawa seria.

ElDuderino

Teraz po 52 meczach GSW mają bilans 48-4. Zostało im 30 meczy.
Analitycy dają im 70% szans na pobicie rekordu 72-10.
Byki to przede wszystkim zgrana drużyna, świetna w obronie na przepisach z lat 90',
ale już wiekowa. Drugą część sezonu 1996/1997 i całe playoff Pippen grał z kontuzją kostki i musiał oddać się operacji przez to stracił pół sezonu 1997/1998 zanim wrócił.
Więc weźmy pod uwagę tylko sezon 1995/1996 choć w sezonie 1996/1997 w sumie też byli równie mocni do kontuzji Pippena. w sezonie 1995/1996 Rodman miał 35 lat, Jordan 33 lata, Pippen 31 lat.
Doświadczenie mieli ogromne w playoff i w samych finałach, ale w nogach sporo.
Jordan i Pippen w ataku byli nadal zabójczy, ale to nie było to samo co w 1991-1993.
W latach 1996-1998 musieli bazować bardziej na zgraniu i defensywie, a nie czystym talencie. Golden state warriors to jednak inna drużyna. Niedoceniana w obronie, a potrafią bronić.
Natomiast jeśli chodzi o atak to w 2014/2015 byli mocni, ale w 2015/2016 są wręcz perfekcyjni.
Duża zasługa w tym wszechstronności Greena, rzuca, podaje, zbiera, broni, ale też zwróć uwagę, że najlepsi w rzutach za 3 byli Reggie Miller, a potem Ray Allen. Golden state mają dwóch równie dobrych graczy w rzutach za 3. To jest ich fenomen. Thomson rzuca prawie tak dobrze lub porównywalnie za 3 jak R.Miller i R.Allen, a Curry jest od całej trójki jeszcze lepszy.
Najpierw pobił rekord R.Allena w ilośći celnych trójek w sezonie 269 i miał ich 286.
Teraz będzie pierwszym, który przekroczy ich mocno ponad 300.
Pamiętaj rzuty za 3 > 2. Jeśli oni trafiają przykładowo 15 rzutów za 3 na skuteczności 45%,
bo Bullsi, by to zrównoważyć muszą trafiać na 15 rzutów za 2 na skuteczności ok 66,7%, by wyszło to samo. Oczywiście są jeszcze inne detale ilość zbiórek, strat, przyznawane wolne itd
Ale sam talent rzutowy Golden state jest niebywały.
Jeśli obie drużyny (Bulls 1995/1996 i Warriors 2015/2016) spotkałyby się w playoff i grałyby na przepisach z lat 90' , gdzie można bronić bardzo mocno wygraliby serię BULLS.
jeśliby spotkałyby się obie drużyny w playoff, ale graliby na przepisach z obecnych lat, gdzie preferuje się atakujących, a obrońcy nie mogą za wiele w obronie serię wygrałoby Golden state warriors.

returner

Kto wygra ile meczy w sezonie zasadniczym jest nieistotne. Najważniejsze są match-upy i Golden State w nich przegrywa i to mocno. oczywiście liczą się też zasady, którymi gramy... ale ja zakładałem z góry, że gramy obecnymi, więc dawałem GSW 1 lub 2 zwycięstwa, w zależności jak będzie siedział im rzut. Ale jeśli mieliby grać na zasadach z lat 90-tych to były to SWEEP. 4:0 dla Bulls. Przewaga siłowa graczy z Chicago, przewaga wzrostu, no i talent i morderczy instynkt Jordana nie pozwoliłyby na nic innego.

Jeśli chodzi o obecne zasady, to pamiętaj, że oni świetnie rzucają w tej chwili w sezonie regularnym. W Play offs gra spowalnia, Klay Thompson w poprzednich finałach nie był zbyt produktywny, więc to nie jest tak, że Bulls musieliby rzucać z 66% skutecznością. Mogliby grac normalnie swoje, jednocześnie przyciskując Curry'go i Thompsona, nie pozwalając im złapać rytmu. To jest nadal możliwe, także w dzisiejszej NBA.

ElDuderino

w Play-offach zawsze ważniejsze jest granie na tablicy, obrona i ŁATWE punkty. A nie trójki. One już tak nie siedzą jak w sezonie regularnym

ElDuderino

Więc jakim cudem Curry oddaje tyle rzutów przez ręce, tyle bez patrzenia nawet na kosz, tyle z 9-10m, a i tak wszystko mu wpada.
ja nie ma dnia Curry to ma Thompson. A jak siedzi trójka i jednemu i drugiemu to są blowouty. Z przepisami dzisiejszymi defensywa ma duże mniejsze znaczenie, bo to co kiedyś nie gwizdali teraz zagwiżdżą faul obrońcy. Już w okolicach 2007-2008 mówiło się, że Rodman, y miał mnóstwo meczy z 6 faulami z jego stylem gry. Dzisiejsze przepisy nie pozwalają bronić graczom zbyt mocno. Po to zmieniali przepisy na korzyść atakujących, by było efektowniej i więcej punktów oraz mniej kontuzji.

returner

Wszystkiego Curry nie trafia :P A takich obrońców jak Jordan czy Pippen jeszcze nie widział.

Ale mimo wszytko nie chce mi się tego kontynuować. Ty swoje o trójkach Curry'go, a ja swoje o istocie ŁATWYCH punktów i match-upów.

Tak czy siak, i tak się nigdy nie przekonamy kto by wygrał.

ElDuderino

Wiem, że play off to inna bajka i tylko tam jest odzwierciedlenie. Wiem doskonale jak Byki broniły.
Mam prawie 300 meczy z nimi z okresu 1986-1998.
Bulls 1995/1996 z nikim w serii nie mieli problemów.
w 1997/1997 tylko z Utah się męczyli mocno w finale.
Na 6 meczy aż 4 bardzo zacięte (1,4,5,6) które mogły iść w stronę Utah. Zwłaszcza głupio przegrali mecz 1 i 6 w Chicago.

Golden state w tamtym sezonie mieli trochę szczęścia, że nie trafili na Spurs, a w finale Cleveland było osłabione brakiem Love, a od 2 meczu Irvinga.
Zobaczymy co pokażą w tych play offach.
Czy ktoś jest w stanie im zagrozić w serii, kiedy będą zdrowi (Oklahoma, Spurs, Cleveland)

ElDuderino

Wiesz co oglądałem ostatnio parę meczy Golden State i to co grał w tych meczach Curry to kosmos.
Wiem, że może on w obronie jest mało produktywny, ale w ataku gra na poziomie nieosiągalnym.
Curry gra obecnie na levelu GOAT jeśli chodzi o peak. Można się sprzeczać czy były jakieś lepsze indywidualnie sezony MJ i LJ przed PO (bo jeszcze PO nie mamy), ale pod względem RS to jest absolutnie najwyższa półka. Jasne, poczekajmy do PO, tylko ja nie pamiętam od czasu Buls 1995/1996 i 1996/1997 czy czyjś tytuł wydawał się tak bardzo prawdopodobny podczas RS

Curry ma najwyższy PER w historii 32,60 w regularze.
Wyższy niż rekordowy w historii nba Chamberlain 31,84 z sezonu 1961/1962, gdzie robił średnią 50pkt i 25zb.
Na dzień dzisiejszy Curry ma ten wskaźnik na poziomie 32,6 więc dzieje się historia i jakiekolwiek podważanie jego wyjątkowości jest nie na miejscu. Oczywiście w playoff wielu graczy ma mniejsze wskaźniki, a Jordan grał porównywalnie, a nawet lepiej w playoff, bo tam ma średnią 33,4 pkt, gdy w regularze 30,1pkt, a po sezonie 1996/1998 bez Wizards 31,5pkt.

Z ciekawostek - Curry trafił 38 z 55 rzutów z odległości ponad 8,53-12 metrów (69%) Jak to jest w ogóle możliwe żeby przy tylu rzutach z takiej odleglości mieć taką skuteczność. To jest dopiero historyczny stat.
A z odległości ponad 12m (38%)
Ostatnio pobił swój własny rekord w ilości trójek w całym sezonie 288 i idzie na wynik 350-390.
Po nim 2 najlepszy wynik ma Allen 269.
Pod względem PER w karierze Curry zajmuje obecnie 23 miejsce z wynikiem PER 22,88

Jeśli chodzi o PER z całej kariery sezonu zasadniczego.
Nr 1 M. Jordan - 27,91
Nr 2 L.James - 27,60
Nr 3 S.O'Neal - 26.43
Nr 4 Chamberlain - 26.13
Nr 5 C.Paul - 25.60
Nr 8 K.Durant - 24.92
Nr 11 C.Barkley - 24.63
Nr 12 K.Abdul-Jabbar - 24.58
Nr 13 T.Duncan - 24.29
Nr 14 M.Johnson - 24.13
Nr 15 K.Malone - 23.90
Nr 16 H.Olajuwon - 23.59
Nr 17 L.Bird - 23.50
Nr 18 O.Robertson -23.17
Nr 19 D.Nowitzki - 23.12
Nr 21 K.Bryant - 22.94
Nr 23 S.Curry -22.88

PER w skrócie to produktywność ile się robi dla drużyny i jaki wpływ ma się na wynik.
Niestety PER nie pokazuje jak dobrze zawodnik macha rękoma w obronie i jak skutecznie stawia zasłony. Głównymi jego składnikami są trafione rzuty z gry, za trzy punkty oraz z linii rzutów wolnych, asysty, zbiórki, przechwyty, bloki, ale również straty, spudłowane rzuty i faule. Można więc powiedzieć, że od tego, co dobre odejmuje się to, co złe.
PER to najlepszy wskaźnik produktywności na boisku, zwłaszcza w ataku, bo nie do końca pokazuje obronę.

returner

Wiem co to PER i Curry ostatecznie z rekordowym nie skończył. O Play-Offs nie ma nawet co mówić. Mówiłem Ci, że PO, a sezon regularny to dwie inne bajki.

Statystyki statystykami, ale tytuły nie wygrali, z bykami nie mieliby najmniejszych szans. Drużyna, która przegrywa prowadząc 3:1, byłaby psychologicznie ZNISZCZONA przez Jordana, Pippena i Rodmana.

Podejrzewam, że żyję na tym świecie dłużej niż ty, więc widziałem mnóstwo zespołów porównywanych do byków, widziałem jak grali i jak radzili sobie z przeciwnikami. I mogę Ci śmiało powiedzieć, że nigdy nie widziałem czegoś takiego jak Chicago Jordana. Nigdy nie było zespołu, który co roku wiedziałem, że wygra.

ElDuderino

Nie wiem czy jesteś młodszy czy starszy ode mnie.
Ja na żywo oglądałem nba od 1991 roku.
Bulls w latach 90' byli bardzo mocni. Silni mentalnie,
bo zahartowani porażkami z Pistons 1988, 1989 i 1990.
Ale mieli też szczęście, że nie musieli walczyć z takimi tworami jak np: Lakers 80', Celtics 80', Lakers 2000-2002.
Te drużyny nie byłyby tak łatwe do pokonania jak
Lakers 1991, Portland 1992, Phoenix 1993, Seattle 1996,
Utah Jazz 1997-1998.
Sądzę, że na powiedzmy 6 finałów między takimi drużynami byłoby 4 wygrane finały byków i 2 przegrane albo
nawet gorzej 3 wygrane i 3 przegrane.
Lakers 80', Celtics 80' i Lakers 2000-2002 prezentowali się też piekielnie mocno.

Co do obecnie najsilniejszych drużyn GSW i Cavs to z pewnością lepiej rzucają niż drużyny w latach 90',
ale zasady obronne im to ułatwiają.

GSW 2015/2016 pobiło rekord byków, a wydawało się to prawie niemożliwe do pobicia. I zapłacili za to cenę.
Przegrane finały.
Curry przez całe playoffy grał z urazem.
W finale nie był w stanie pokazać tego co potrafi.
Do tego wykluczenie Greena w game 5 kluczowe, bo mecz był w Oakland.
Kontuzja Boguta pod koniec meczu 5, gdzie było widać, że w game 6 i 7 obrona GSW bez niego była gorsza i mieli dziurę pod koszem. Kłopoty z plecami Iquadali.
Ale prócz tego do przegranej przyczyniła się mocna obrona Cavs i zbyt duża pewność siebie GSW i przekonanie, że sobie zawsze poradzą, a gdy przyszło im grać przy presji czyli mecz 7 to wyglądali liderzy GSW słabo mentalnie.
Dali ciała. Pierwsza drużyna, która prowadząc 3-1 w finale go ostatecznie przegrywa. Wcześniej z 1-3 wychodziło parę drużyn, ale we wcześniejszych rundach np:
Rockets 1995 czy GSW 2016 z Oklahomą :)

returner

Utah, Portland, Seattle i Phoenix to akurat były bardzo mocne zespoły. Lakers w finale znaleźli się przypadkowo i jeszcze kontuzji doznał Worthy, więc w tych finałach Byki nie mieli konkurencji. Ale wszystkie pozostałe zespoły były bardzo mocne. Portland, Utah i Phoenix to były bardzo głębokie składy, każdy z wielkimi gwiazdami tamtych czasów. Drexler był w tym roku numerem dwa w NBA, tak samo Barkley w 1993 i Malone w 1997 i 98. Seattle natomiast to był niesamowicie dynamiczny, rewelacyjnie grający w obronie i ciężki przeciwnik dla Chicago ze względu na swój atletyzm.

Byki może mieliby problem z Celtics lat 80-tych. Ale z Lakersami poradziliby sobie dość łatwo. O GSW nawet nie wspomnę. Jeśli znacznie słabsi Cleveland sobie poradzili, czy prawie Oklahoma, to Byki z łatwością pokonaliby Warriors. A więc z obecnych zespołów nikogo nie traktowałbym jako poważnego konkurenta dla Byków. Celtics? Może tak.

ElDuderino

Ja to doskonale rozumiem.
Ale gdy wchodzi się na fora koszykarskie to 75% ludzi,
którzy mają teraz 20-40 lat twierdzą, że:
-liga teraz jest mocniejsza
-Jordan nie pokonał nikogo wielkiego
-James jest takimi dominatorem jak MJ, bo równie mocno dominuje ligę i ma szansę zrównać się z Jordanem

returner

Liga teraz jest mocniejsza? hehehehehe Obecnych Play-Offów nawet nie da się oglądać
Jordan pokonał Magica, Drexlera, Barkleya, Malone'a, Stocktona, Ewinga, O'neala, Wilkinsa, Thomasa... Tak "tak, nikogo wielkiego"
LeBron dominuje na Wschodzie. póki co zdobył 3 mistrzostwa do 6 Jordana, więc nie, nie jest równie wielkim dominatorem. Aha, MJ był królem strzelców NBA niepowstrzymanie przez 10 lat!!! To jest absolutna dominacja.

ElDuderino

Mi nie musisz tego mówić, bo ja wiem, że Jordan jest lepszy.
Pokonał Lakers Magica, ale Worthy miał kontuzję i nie grał,
a Jabbara już nie było.
Potęga Lakers 80' to przede wszystkim Jabbar, Magic, Worthy.

dla mnie bez roznicy kochalem ta druzyne.

wg mnie gdyby grał Derick Ros to byliby lepsi niż za czasó Jordana

Większy sentyment mam do tych wcześniejszych Bullsów. Ale lepsi byli chyba ci późniejsi, kiedy doszedł Rodman i Harper.

Może to głupie, ale tak naprawdę polubiłem Jordana po "powrocie" do koszykówki, dlatego najbardziej cenię sobie Bullsów z Harperem i Rodmanem. Zawsze byłem fanem Barkleya i zawsze bolało mnie serce gdy chłopaki z Chicago kasowali moje Phoenix Suns, zwłaszcza w pamiętnym i najlepszym finale z 93 roku ;)

cissic

Barkley prosił swego przyjaciela Jordana, by go wciągnął do Bulls, ale Jordan mu odmówił.
Taki Bryant czy James z ich mentalnością od razu, by go przyjęli do swoich drużyn skoro w
latach 90' obok Karla Malone był najlepszych silnym skrzydłowym w lidze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones